Bardzo mi przykro, ale muszę zawiesić tego bloga, ponieważ mało osób czyta moje opowiadania. Mam nadzieję, że mój drugi blog będzie bardziej popularny, mi osobiście bardziej przypadł do gustu.
*Oczami Chloe* -Powiedziałam przestań!-krzyczałam na Louisa, miałam w oczach łzy -Ale czemu? Myślałem, że coś do mnie czujesz.-powiedział zasmucony, miał rację coś do niego czułam -Jesteśmy przyjaciółmi, nie chce tego zepsuć, pozwól mi odejść. -Dziwka! -Słucham?!-warknełam -Słyszałaś. Bawisz się mną? Ja naprawdę coś do ciebie czuję. Kocham Cię. -To ty się na mnie rzuciłeś! Poza tym masz dziewczynę, a ja nie jestem z tych co zabierają innym chłopaków i... czuję coś do Harrego...-powiedziałam lekko zakłopotana -Czemu? W czym on jest ode mnie lepszy?! -Louis nie chce się z Tobą kłócić, jesteśmy przyjaciółmi... A jeśli mnie kochasz daj mi odejść...-powiedziałam i wyszłam, zobaczyłam, że Harry stoi przy barze. Podbiegłam do niego i mocno się przytuliłam. -Hej, co się stało?-powiedział loczek -Nic, chce się tylko do kogoś przytulić.-powiedziałam zmieszana. Staliśmy tak chwilę w ciszy. -Chcesz się przejść?-zapytał -Niby gdzie? -Możemy pójść na taras.-powiedział, zobaczyłam, że Louis zamawia już chyba 6 szklankę jakiegoś paskudnego drinka, martwiłam się o niego.- To jak? Idziemy? -Jasne.-powiedziałam zadowolona. Chłopak wziął mnie za rękę i poprowadził mnie do jakiegoś tylnego wyjścia. Przede mną wyłonił się wielki taras, ozdobiony drzewkami i świeczkami. Z boku stały trzy stoliczki z krzesłami. Podeszliśmy do barierki. -Piękny widok.-powiedziałam -Widziałem ładniejszy.-szepnął mi do ucha Styles. -Gdzie?-zapytałam zaciekawiona, chłopak popatrzył się na mnie, widać było, że jest lekko zestresowany. -Stoi taka jedna koło mnie.-powiedział cicho, zatkało mnie popatrzyłam się na niego. Bał się mojej odpowiedzi, ale zamiast tego delikatnie zbliżyłam swoje czoło do jego czoła. Chłopak uznał to jako znak. Musnął delikatnie moje usta, chciał sprawdzić czy na pewno wyrażam na to zgodę. Zanurzyłam swoje usta w jego, ręce oplotłam mu na szyi, jego ręce dzieliły milimetry od mojej pupy. Nasze języki zaczęły toczyć wojnę, było mi trochę głupio bo przed chwilą całowałam się z Louisem, ale nie przestawałam. Przybliżyłam się jeszcze bardziej do chłopaka. Loczek zaczął całować moje ucho. Pomrukiwałam, było mi bardzo przyjemnie. Zaczęłam rozpinać chłopakowi koszulę. -Nie tutaj tygrysico.-zaśmiał się. -Racja, a... mogę dzisiaj nocować u Ciebie, trochę się pokłóciłam z Louisem.-powiedziałam zakłopotana -Dla Ciebie wszystko, możesz nawet u mnie zamieszkać.-powiedział i znowu przysunął się do moich ust. Oplótł moje nogi wokół swoich bioder. Przeniósł mnie do jakiegoś kąta. Stałam przy ścianie, a on pieścił swoim językiem mój dekolt. -Teraz ja.-szepnęłam, przesunęłam loczka tak, że on stał przy ścianie. Zniżyłam się do jego przyjaciela i zaczęłam rozpinać mu spodnie. Chłopak jeszcze bardziej się podniecił. Robiłam mu loda kiedy usłyszeliśmy czyjeś głosy. Natychmiastowo zaczęłam zapinać mu spodnie. Usłyszeliśmy czyjeś głosy. -Louis jesteś pijany, idziemy do domu.-to była Eleanor -Chwila tam jest taki fajny kąt, chodź kochanie pokażę Ci.-mówił pijany Lou -Louis!-krzyczała El, przed naszymi oczami pojawił się Louis. -Hej-powiedział zakłopotany Harry. -O widzę, że zajęty.-zaśmiał się piosenkarz.-A z kim ty tutaj się zabawiasz? Chloe?! Ty z nim!- w tym samym czasie podeszła Eleanor. -Przepraszam za niego upił się. -Widzimy, ale my już idziemy.-warknęłam Nie widziałam jak Louis i Eleanor wychodzą z tarasu, więc pewnie zostali się zabawić. Po pół godzinie Harry zamówił taksówkę i pojechaliśmy do niego. Byłam strasznie zmęczona. Loczek zaniósł mnie na górę i położył na swoim łóżku. Rozebrał mnie do majtek i włożył mi swoją bluzkę. Przykrył mnie kołderką, ucałował z czółko i powiedział: -Kocham Cię. -Ja ciebie też.-odpowiedziałam, po czym zasnęłam. *Oczami Alissy* Obudziłam się u Niall'a nic nie pamiętałam z poprzedniej nocy. Miałam kaca, bolała mnie głowa i chciało mi się rzygać. Musieliśmy uprawiać sex bo byłam goła. Bałam się, ze nie użyliśmy prezerwatyw, ale po chwili znalazłam jedną w łazience, więc się uspokoiłam. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. -Hej kotku.-powiedział Irlandczyk i cmoknął mnie w usta. -Hej. Chyba mam kaca.-powiedziałam zakłopotana -No cóż... Ale wczoraj byłaś świetna.-uśmiechnął się -Niall, ale używaliśmy prezerwatyw?-zapytałam z niepokojem w głosie -Jasne, że tak. Nie zrobiłbym Ci krzywdy. No choć śniadanko czeka, jajecznica na bekonie.-uśmiechnął się -Mniam-powiedziałam zadowolona *Oczami Louisa* Obudziłem się w łóżku z Eleanor, dziewczyna jeszcze spała. Popatrzyłem na zegarek była już 13.00, a jutro wyjeżdżamy do Francji. Pierwsze co mi przyszło do głowy to, czy Chloe też tutaj jest. Nie pamiętałem prawie nic z wczoraj, napiłem się wody i dopiero sobie przypomniałem co się wczoraj między nami zdarzyło, a po chwili, że dziewczyna spędziła noc u Harrego. Od razu ogarnęła mnie złość i zazdrość. Usłyszałem dzwonek do drzwi. -Hej.-to była Chloe-Przyszłam zabrać swoje rzeczy, wyprowadzam się, nie chce Ci i Eleanor stać na głowie.-powiedziała i ruszyła w stronę "swojego" pokoju. -Chloe, chciałbym Cię przeprosić za wczoraj... -Nie ma sprawy, to była pomyłka nic do Ciebie nie czuję.-mówiła i pakowała się do walizki, a mi łamało się serce. -Chloe... Ranisz mnie, ja coś do Ciebie czuję... -Rozmawialiśmy już o tym, daruj sobie jesteśmy przyjaciółmi, a tak w ogóle to jestem z Harrym,a ty z El. -Jesteś z Harrym?! Oszalałaś?Przecież to babiarz! -Będę z nim, bo go kocham, a on mnie. Jest lepszy od Ciebie! -Spałaś z nim?! -Nie! Ale co to za różnica?! -Chloe, Harry to mój przyjaciel, ale on... -Oszczędź sobie! Wychodzę.-powiedziała i ruszyła w stronę drzwi. -Chloe, proszę nie odchodź, zależy mi na Tobie.-błagałem ją, w tym samym czasie na dół zeszła El w samej bieliźnie, Chloe popatrzyła na mnie, miała łzy w oczach. -Masz mi coś jeszcze do powiedzenia, jeśli nie potrafisz być moim przyjacielem to... Odejdź.-powiedziała smutnym głosikiem i wyszła. Kochałem ją, jak jeszcze nikogo. Zawsze będę ją kochał. Do końca życia, będzie w moim sercu.
*Oczami Louisa* Właśnie dojechaliśmy do klubu. Napisałem sms do Chloe, że będziemy wszyscy czekać przy barze. Zobaczyłem, że przed wejściem do klubu stoi Eleanor. -Hej kocie.-powiedziała i dała mi soczystego buziaka, jakoś nie miałem na to ochoty, ale odwzajemniłem się. -Hej.-uśmiechnąłem się. Weszliśmy do klubu i zamówiliśmy sobie wszyscy po drinku, Perrie też już dotarła. Czekaliśmy tylko na Alisse i Chloe. Mieliśmy widok na schody, więc będziemy widzieć kiedy wejdą. -Ktoś idzie.-powiedział Liam -To Alissa.-powiedział uradowany Niall -A gdzie Chloe?-zapytał Harry -Coś się wyłania.-powiedziałem. - Ale to chyba nie ona... -To ona-powiedziała Alissa, która zdążyła już dojść. -Niemożliwe...-powiedział Harry. Wyglądała inaczej, jeszcze ładniej niż zwykle. Miałem ochotę podejść do niej i powiedzieć "Kocham Cię". Chloe podeszła do nas. -Hej.-powiedziała lekko zarumieniona -Wyglądasz...-Harry -Przepięknie-szepnąłęm -Dziękuję. Wy też wyglądacie nieźle.-zaśmiała się, jej wzrok spoczął na Elenaor. -To jest Eleanor moja dziewczyna i Perrie z Zayn'em, a to jest Chloe moja... przyjaciółka.-powiedziałem -Hej.-powiedziała El i Perrie *Oczami Chloe* Podeszłam do baru. Wszyscy tańczyli oprócz mnie i Harrego. Nie mogłam znieść widoku Louisa i tej dziwki. Dużo już wypiłam, bolała mnie lekko głowa. -Zatańczymy?-zapytał Harry -Okey. Chłopak wziął moją rękę i zaprowadził mnie na parkiet. Stanęliśmy obok Louisa i El. -Nieźle tańczysz.-zaśmiałam się -Ma się ten talent-Harry również się śmiał.-Ty za to tańczysz przepięknie.-uśmiechnął się uwodzicielsko. -Ma się ten talent.-powiedziałam i zaczeliśmy się śmiać. Widziałam, że Louis ciągle się na nas gapi. Po chwili włączył się wolny kawałek. -Mogę?-zapytał loczek. Podeszłam do niego i położyłam jego ręce na swoich biodrach, a własne oplotłam mu za szyją. Patrzyliśmy sobie w oczy i chyba między nami pojawiła się jakaś więź. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka. -Pięknie dziś wyglądasz.-szepnął mi do ucha. -Tylko dzisiaj?-zapytałam i podniosłam głowę, byliśmy bardzo blisko siebie. -Nie, ale dzisiaj wyjątkowo pięknie.-powiedział i zaczął zbliżać swoje usta do moich. Zamknęłam oczy, czułam, że zaraz się pocałujemy. -Hej. Co robicie?- usłyszałam głos Louisa i Eleanor. Natychmiast odsunęliśmy się od siebie jak oparzeni. -Chyba tańczymy, nie?!-warknęłam, po chwili usłyszeliśmy głos DJ'ja: -A teraz zmieniamy pary, chłopacy bierzemy pod rękę najbliższą cudzą partnerkę.- staliśmy tak przez chwilę. -Mogę prosić do tańca?-zapytał Harry Eleanor. -Oczywiście.-powiedziała i uśmiechnęła się. -A ja mogę prosić to tańca?-zapytał Louis -Mhm.-odpowiedziałam.- Czemu to zrobiłeś?-warknełam -Ale co? -Przerwałeś mój taniec z Harrym? -Nie zrobiłem tego celowo.-odpowiedział naburmuszony. Patrzyliśmy się sobie w oczy, wydawało mi się, że zaraz utonę w jego niebieskich ślepiach i zostanę tam na zawsze. Wirowaliśmy po parkiecie, wszyscy się na nas patrzyli. Piosenka się skończyła wisiałam na rękach Louisa. Chłopak patrzył się na mnie i chyba nie miał zamiaru przestać, chociaż zaczęła już lecieć szybka piosenka. -Hej.-powiedziała el -Emm... Hej.-odpowiedział lekko zestresowany Louis, który ciągle patrzył się na mnie. Dziewczyna ruszyła w moją stronę, miała w ręku jakiegoś niebieskiego drinka. Czego ona chce, pomyślałam. Podeszła do mnie chwiejnym krokiem i chlapnęła mi piciem w dekolt. -Co ty kurwa robisz?!-wrzasnęłam i wytrąciłam jej alkohol z ręki. -Przepraszam chyba się upiłam.-wyjąkała -Mhmm a jak przed chwilą tańcowałaś to wyglądałaś na trzeźwią.-wraknęłąm -Ona ma rację.-powiedział Harry, El popatrzyła się błagalnym wzrokiem na Louisa. -Każdemu się zdarza Chloe, nie powinnaś na nią krzyczeć.-powiedział cicho Louis, miałam łzy w oczach. -Suka.-warknęłam i pobiegłam w stronę łazienki. -Kurwa nie schodzi.-powiedziałam sama do siebie. W drzwiach pojawił się Lou. -Czego chcesz?! -Porozmawiać... -O czym? O twojej idealnej dziewczynie? -Nie jest idealna, ale to akurat zrobiła niechcący. -Uważaj bo Vi uwierzę, byłą po prostu zazdrosna, dlatego to zrobiła.-powiedziałam po czym lekko pożałowałam swoich ostatnich słów. -Zazdrosna? Niby o co? -O nas?!-krzyknęłam i odwróciłam się w stronę chłopaka staliśmy bardzo blisko siebie.- Ubzdurała sobie pewnie, że coś do siebie czujemy...-szepnęłam -Przecież jesteśmy przyjaciółmi... -Wiem, ale może powiedz to swojej lafiryndzie?! -Odczep się od niej!-chłopak podniósł głos -Mhmm... Masz nożyczki? -Co? Nie, ale mam scyzoryk.-odpowiedział zdziwiony -Dawaj. -Po co Ci? -Zobaczysz, no dawaj!-pospieszałam go. Plamę miałam mniej więcej na środku dekoltu, wzięłam scyzoryk do ręki i wycięłam sobie trójkąt przy biuście, tak że było go trochę widać. Lou patrzył zdumiony. -Widać Ci trochę biustu. -Masz z tym jakiś problem?!-warknęłam, nasze usta były oddalone od siebie o milimetry. -Możesz przyciągnąć niewłaściwego faceta...-szepnął i wbił się w moje usta. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Położyłam mu ręce na ramionach i odwzajemniłam pocałunek, w końcu wpuściłam jego język do mojej buzi. Zrobiłam to samo. Nasze języki tańcowały. Louis posadził mnie na umywalce i zaczął całować mnie w szyję. -Przestań.-powiedziałam, chociaż wcale tego nie chciałam.Chłopak nie przestawał zszedł do mojego biustu, a ja czułam się jak w niebie.-Przestań-powiedziałam głośniej i odepchnęłam go. -Czemu? Myślałem, że Ci się podoba.-powiedział i zaczął się do mnie zbliżać.
*Oczami Chloe* Nie chciałam mieszkać u Louisa, ani u nikogo innego. Nie lubię być zależna od innych. Boli mnie głowa, a czasami ciężko mi oddychać. Louis ciągle proponuje, że pojedzie ze mną do szpitala, ja oczywiście odmawiam. To w sumie słodkie, że się tak o mnie troszczy. Za dwa dni chłopacy wyjeżdżają na tydzień do Francji, więc będę miała trochę spokoju. Nie mogę się już doczekać. Przez ostatnie dni nie chodziłam do szkoły, a jutro jest koniec roku, więc zmuszę swój leniwy tyłek i pójdę po moje świadectwo. Rozmyślałam co jutro ubrać, kiedy podszedł do mnie Louis. -Obiad gotowy, chodź. -Nie jestem głodna-odpowiedziałam -Trudno. Ogromnie się natrudziłem więc nie ma "nie". -A co ty takiego mogłeś zrobić, przecież ty nawet jajecznicę przypalasz!-zaśmiałam się. -To był wyjątkowy raz! Będziesz mi to do końca życia wypominała?-również się śmiał.- No chodź. Proszęęę. -No dobra, dobra, ale jak się zatruję to będzie Twoja wina. Weszłam do jadalni chłopaka. Rolety były zasłonięte, a wokół stało mnóstwo świeczek. Na stole stały dwa kieliszki z czerwonym winem. Kurczak w całości z ciecierzycą i jakaś sałatka. Stół był pięknie ubrany. Zaniemówiłam. -I jak podoba Ci się?-widać było, że chłopak jest z siebie strasznie dumny. -Jest pięknie... Ale z jakiej to okazji? -Tak po prostu... Pomyślałem sobie, że się czymś wykażę. Zasiedliśmy do stołu, a ja nadal nie mogłam się nadziwić, że Louis wszystko sam przygotował. Wszystko było bardzo smaczne. -Chcesz iść dzisiaj z nami na imprezę do klubu nocnego?-zapytał Louis -A kto będzie? -Harry, Liam, Zayn, Niall, Alissa, Eleanor i jeszcze Perrie.- powiedział -Aha, a Perrie i Eleanor to... -Perrie to dziewczyna Zayn'a, a Eleanor... jest moją dziewczyną-odpowiedział. Nastała długa cisza, a ja czułam się niezręcznie. To on ma dziewczyne?! W głowie miałam tylko to jedno zdanie. Taki przystojniak co ty sobie myślałaś idiotko, poza tym jesteśmy przyjaciółmi, mówiłam do siebie w myślach. -A my jesteśmy ten...-jąkał się Louis -Przyjaciółmi.-dokończyłam-Wspaniały obiad, o której wychodzimy?-zapytałam -O 20. -No dobra, to ja już pójdę do mojego chwilowego pokoju.-uśmiechnęłam się i odeszłam od stołu. Nie wiem dlaczego, ale chciałam wyglądać ładniej od tej całej Eleanor. Chciałam, żeby Louis żałował, że to nie ja jestem jego dziewczyną. Poszłam do pokoju i zadzwoniłam do Ali, nadal było między nami małe napięcie, ale nie miałam nikogo innego. -Halo?-usłyszałam głos Al z słuchawki -Hej to ja Chloe, mogę do ciebie przyjść i wyszykujesz mnie na to dzisiejsze wyjście, muszę wyglądać najpiękniej na świecie. Błagam. -No jasne, a co Ci tak zależy?-zapytała. Nigdy nie miałyśmy przed sobą sekretów, ale jakoś nie mogłam powiedzieć jej o co mi naprawdę chodzi. -Pomyślałam sobie, że fajnie by było zadziwić wszystkich, że mam różne oblicza.-skłamałam -Spoko, za ile będziesz? -Za jakieś 15 minut. -powiedziałam i rozłączyłam się. Zeszłam na dół i zaczęłam otwierać drzwi. -A ty gdzie idziesz?-zapytał Louis -Do Al. Jakiś problem?-od próby samobójstwa ciągle mnie kontrolował. -Zadzwonię do niej za 20 minut jak Cie tam nie będzie to pożałujesz.-powiedział i poszedł na górę. -Tak jest tato!-krzyknęłam i wyszłam. Gdy przyszłam do Ali wyraziłam całkowitą zgodę na majstrowanie przy mnie. Po dwóch godzinach Alissa powiedziała, że jestem gotowa. Bałam się swojego widoku w lustrze. W końcu zaryzykowałam. Wyglądałam tak: -I jak?-zapytała Al-Nie ma jakiejś większej różnicy chyba ubrałabyś się podobnie? -Chyba tak, zmieniłabym pewnie kolczyki, naszyjnik i szminkę. Ale niech zostaną. -Hmm. Naszyjnik zdejmiemy, to wydłuży Ci się szyja. Zrobiłam Ci jeszcze loki, a co myślisz o makijażu?-zapytała Al. Spojrzałam na moje oczy. Wyglądały tak : -Dziękuję.-powiedziałam i przytuliłam się do niej. - Mogę się zabrać z Tobą, posiedzę przy komputerze. A teraz ty będziesz miała czas na przygotowanie się. -Okey. Za dwie godziny Al była gotowa. Do klubu miałyśmy pojechać taksówką. -Już jest!- wrzasnęła Ali -Idę!
*Oczami Chloe* Nie mogłam w to uwierzyć Ali i Niall razem, to niemożliwe! Oczywiście, że cieszę się z jej szczęścia, przecież to moja najlepsza przyjaciółka, ale Niall! Przecież to muzyk, może mieć każdą, ciągle wyjeżdża w trasy koncertowe, a Alissa będzie sama. Po raz pierwszy w życiu miałam taki wielki mętlik w głowie. Zobaczyłam, że Louis schodzi na dół, też wyglądał na mocno zdziwionego. Podszedł do mnie i oparł się o kanapę, siedzieliśmy tak w ciszy kiedy do pokoju wszedł Harry, Liam i Zayn. -A wy co? Mowę wam odebrało?-zapytał Harry. W tym samym czasie do salonu weszła Ali i Niall, nie mogłam spojrzeć jej w oczy, czułam się głupio po tym co zobaczyłam. -Chcielibyśmy wam coś ogłosić.-zaczął Niall, wszyscy się uciszyli i skierowali na niego wzrok. -Ja i Niall jesteśmy razem.-powiedziała Al, wszyscy oprócz mnie zaczęli bić brawo, Malik poszedł po szampana. -Przecież wy się znacie jeden dzień!- wrzasnęłam, a wszystkie oczy skierowały się w moją stronę. -Chloe my się naprawdę kochamy...-Al -Skąd możesz to wiedzieć skoro go nawet dobrze nie znasz, pomyliłaś prawdziwą miłość z miłością do swojego idola! -Al to prawda? Jestem twoim idolem?-zapytał Niall -Niall to nie tak umiem odróżnić miłość, kocham cię.-Al była bliska płaczu, ale coś we mnie pękło. -Gówno prawda!-warknęłam- Ali on może mieć KAŻDĄ dziewczynę to piosenkarz, jest mnóstwo takich ślicznotek na tym świecie!-próbowałam przekonać przyjaciółkę. -Ty nic nie wiesz o miłości, nikt cie nigdy nie kochał nawet rodzice, nie możesz osądzać naszego związku z góry, jesteś beznadziejna nigdy nie zaznasz tego czego ja doświadczę z Niall'em!-wygarneła mi Ali, a mnie zatkało, nie znałam jej od takiej strony. W jednej chwili na moich policzkach pojawiły się łzy. -Masz rację nikt mnie na tym świecie nie kocha, przez kilka chwil w życiu myślałam, że może ty pokochasz mnie jak siostrę, ale widzę, że się pomyliłam...-popatrzyłam się na Louisa wyglądał na mocno zszokowanego. Kiedy poczułam, że z moich oczu nie lecą już pojedyńcze łzy, ale strumień wybiegłam z domu. Nie zwracałam uwagi na krzyki Louisa i Harrego, po prostu wybiegłam nie wiedziałam dokąd, wiedziałam tylko jedno, mam już dość, pora się zabić. *Oczami Harrego* -I coś ty narobiła?!-wrzasnąłem na Ali -Kotku, on ma rację trochę przesadziłaś, Chloe miała trochę rację.-powiedział Niall -Przepraszam, nie chciałam, ale czemu ona nie może się cieszyć razem ze mną?-powiedziała Alissa -Myślę, że mamy większy problem, uważam, że Chloe może sobie coś zrobić, myślę, że może się nawet...-Louis -Zabić...-dokończyła Al -No co wy ona chyba nie jest do tego skłonna?-zapytałem z nadzieją w głosie. -Boję się, że jest. Zadzwonię do niej.-Al poszła do ogrodu -A ty Louis od kiedy jesteś tak blisko z Chloe, hmm...?-zapytał Louisa Malik. -Ja i Chloe jesteśmy przyjaciółmi.-powiedział uradowany piosenkarz -No to przyjacielu od siedmiu boleści, może wiesz gdzie udała się nasza Chloe?-zapytałem -Nie odbiera-do pokoju wbiegła Al-Próbowałam chyba jakieś 20 razy-powiedziała smutna, łapiąc Horanka za rękę. -Nie dziwię się jej.-powiedziałem -Harry nie pomagasz!-Liam-Jak myślicie gdzie ona mogła pójść? -Chwila, chwila...- Alissa i Louis w tym samym czasie, popatrzyli się na siebie zdziwieni. -Ona mi mówiła, że jak nie będzie miała po co żyć, to przywiąże sobie ciężarek lub coś ciężkiego do stopy i żuci się z...-Louis -Starego mostu Brooklińskiego!- krzyknęli razem Al i Louis -No może nie jest jednak z ciebie taki zły przyjaciel.-zaśmiałem się -Ha, ha , ha. Wezmę tylko scyzoryk i ruszamy.!!-krzyknął Louis *Oczami Chloe* Byłam już na miejscu stary most Brookliński, a pod nim głęboka rzeka, idealne miejsce na śmierć. Ruszyłam w stronę sklepu, gdy sprzedawca mnie zobaczył trochę się przestraszył, pewnie wyglądałam jak upiór, no ale cóż. -Ma pan może mąkę i sznur?-zapytałam -Tak sznur długi, czy krótki? -Długi i 3 paczki mąki.-odpowiedziałam -Sznur cienki, czy gruby?-znowu zapytał upierdliwy sprzedawca -Gruby. -Sznur giętki czy sztywny? -Wszystko jedno.-odpowiedziałam lekko zniecierpliwiona. -Sznur...-sprzedawca nie dokończył -Dawaj byle jaki sznur idioto! Ile płacę?-wrzasnęłam, a babcia za mną aż podskoczyła. -10 złoty. Chce może Pani wątróbkę, mamy dzisiaj promocję.-powiedział uradowany -Jasne nie mam nic innego do roboty, tylko wrzerać wątróbkę przed śmiercią.-mruknełąm pod nosem i wyszłam. Przywiązałam sobie mąkę do stopy i stanełam z prawie niezauważalnej pozycji. Stałam i gapiłam się na wodę. Zobaczyłam, że nadjeżdżam samochód. -Raz kozie śmierć.-powiedziałam i skoczyłam. -Chloe nie!!-uslyszałam znajomy mi głos, po czym twarzą walnęłam w tafle wody. Czułam, że lecę w dół. Zaraz się uduszę, pomyślałam. Nie wytrzymam. Miałam coraz mniej powietrza, a obraz stawał się coraz mniej widoczny. Po chwili straciłam przytomność. Umierałam. *Oczami Louisa* Zrobiła to, nie mogę uwierzyć. Biegłem jak najszybciej w stronę mostu. Szybko wskoczyłem do wody. Kurwa lodowata. Gdzie ona jest. Leżała na samym dnie, widziałem jej ciało, leżało bezwładnie. Szybko się wynurzyłem i wziąłem dużo powietrza. Zanurkowałem, byłem już przy niej, wyciągnołem scyzroyk i zacząłem przecinać linkę. Chloe proszę nie rób mi tego, nie umieraj mówiłem w myślach. W końcu udało mi się przeciąć linkę. Wziąłem dziewczynę w ręce i zaczołem płynąć na powierzchnię. Gdy się wynurzyłem dziewczynę przejeli Liam i Zayn. Al płakała, Harry maszerował wokół dziewczyny. Wyszedłem na ląd. -Odsuńcie się!-wrzasnąłem. Podbiegłem do Chloe.-Kurwa! Ona zaraz umrze!-wszyscy się na mnie popatrzyli, zazwyczaj nie przeklinam. Rozpoczełem masaż serca.- Nie działa co mam robić, rozpłakałem się, byłęm bezradny. -Usta, usta!-krzyknął Niall i Ali -No dajesz!-pospieszał mnie Harry. Wziołem głeboki oddech i rozpocząłem "usta, usta' i na zmianę masaż serca, "usta, usta". W pewnej chwili Chloe wypluła wodę, pokasłując przy tym. -Chloe!-krzyknąłem radośnie i przytuliłem się do niej. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. -Co wy tu robicie? Chwila, przecież ja... -Chloe przepraszam.-powidziała Al- Byłam niemiła, wybacz mi. Proszę. -Ja też byłam nie miła, chciałam tylko żebyś była ostrożniejsza.Wybacz mi.-A ty co płaczesz?-Chloe zwróciła się do Harrego -No bo to takie wzruszające.-powiedział Harry, pochlipując przy ty. Wszyscy się zaczęli śmiać. -No dobra to ja już będę szła do domu bo tata się pewnie niecierpliwi. Papa wszystkim.-dziewczyna odeszła, całując po drodze Niall'a. -Ja też się będę zbierała.-powiedziała Chloe, próbując wstać , co jej trochę nie wyszło, bo była osłabiona. -O nie, ty sama nie możesz mieszkać! Kto wie co ci jeszcze przyjdzie do głowy? Zgłaszam się na ochotnka, zamieszkam przez jakiś czas z tobą.-powiedziałem uradowany -Louis, nie mam ośmiu lat.-warkneła -Ośmiu to może nie...-nie skończyłem, a dziewczyna popatrzyła się na mnie wzrokiem pt. Zabiję Cię! -No dobra to my was podwieziemy.-powiedział Liam-Idziemy? Wziąłęm dziewczyne na ręce i włożyłem do samochodu. -Gdzie mieszkasz?-zapytał się Liam -Dwa domy od was.-powidziała niezbyt zadowolona. -No to jedziemy!-powiedział Liam i pojechaliśmy... Proszę o komentarze, bardzo mi na nich zależy jak chyba każdemu. Rozdział moim zdaniem beznadziejny, no ale cóż... Pozdrawiam Kamila
*Oczami Chloe* Obudziłam się w ramionach Louisa, była 6 rano, więc wszyscy jeszcze spali. Ale on strasznie chrapie-pomyślałam i poszłam do kuchni zjeść śniadanie, wyciągnęłam z lodówkijogurt i zrobiłam sobie kakao. Dopiero po paru minutach zaczęłam sobie przypominać co się wczoraj wydarzyło. No więc Louis jest moim przyjacielem i sama go o to poprosiłam, co za żenada!- pomyślałam. Do kuchni wszedł Harry. -Hej! A ty co tak szybko wstałaś?-podszedł i pocałował mnie w policzek -Nie mogłam spać. A ty?! Z tego co wiem to z ciebie wielki śpioch!-zaśmiałam się -Tak... Przyszedłem tylko po coś do picia...-jego wzrok był skierowany w stronę mojego ciepłego kakaa, od razu wiedziałam, że chce mi je zabrać. -Nawet o tym nie myśl!-stałam od kakaa jakieś 4 większe kroki, Harry podobnie. -No trudno... Będziesz musiała sobie zrobić nowe!-wrzasnął uradowany i zaczął biec w stronę kakaa, zrobiłam to samo, już miałam wziąść kakao do ręki, ale nagle poczułam, że coś mnie ciągnie w dół. -Ej to nie fair!-krzyczałam, kotłując się z Harrym po podłodze. -Mmm.... Jakie pyszne kakao- usłyszeliśmy głos Liam'a. -Liam!!!-krzyknęłam wraz z Harrym, popatrzyliśmy się wszyscy na siebie i zaczeliśmy śmiać. *Oczami Alissy* Obudziłam się goła przy Niall'u, który też nic na sobie nie miał. O boże, co ja zrobiłam przecież to mój idol, a nie chłopak!-krzyczałam w myślach. Niemożliwe, że to z nim straciłam dziewictwo, jak powiem to Chloe chyba mnie zabije. Popatrzyłam na Horanka, ale on słodki-pomyślałam i pocałowałam go w czułko. Nałożyłam na siebie kapę, pod którą zaczełam się ubierać, musiało to wyglądać komicznie. -Hej kochanie, przecież widziałem cię już gołą, nie musisz się chować.-powiedział uśmiany Irlandczyk, a ja myślałam, że spale się ze wstydu. -Mam swoje sposoby.-powiedziałam równie uśmiana. Ubrałam się chyba po 15 minutach. Gdy wyszłam spod kapy, Niall już dawno miał na sobie czarne rurki i białą bluzkę z dekoltem "trójkątem". Chłopak podszedł do mnie i zaczął mnie czule całować, odwzajemniłam mu pocałunek i zaczęłam go prowadzić do łazienki. Nie wiedziałam co robię, przecież zawsze byłam wzorową uczennicą i grzeczną dziewczynką, a teraz! Nie poznawałam siebie! Zaprowadziłam Niall'a pod ścianę i zaczęłam zdejmować mu majtki i spodnie. A potem zrobiłam mu loda. Chłopak strasznie się podniecił. Skończyło się na tym, że uprawialiśmy seks pod prysznicem. Nie byłam z siebie zadowolona. Co się ze mną dzieje?!-te słowa ciągle krążyły w mojej głowie. *Oczami Louisa* Obudziłem się sam przy basenie. Chloe musiała już wstać. Teraz jesteśmy przyjaciółmi-pomyślałem po czym poszedłem do salonu, dziewczyna i Liam oglądali telewizor. -Hej!-krzyknąłem i przytuliłem Chloe -Ja i Ali zaraz będziemy się zbierały, pójdziesz ze mną po nią?-Chloe dawała mi znak, że chce ze mną porozmawiać. -Jasne.-powiedziałem i udałem się po schodach za dziewczyną. -Louis, przepraszam cię za wczoraj, zapomnij o tym co się wydarzyło. -Słucham?! Jak to zapomnij, rozumiem, że nie chcesz być moją przyjaciółką?-byłem na nią zły -To nie tak, że nie chcę, ale my się prawie nie znamy!-warkneła -Chloe, popatrz mi prosto w oczy.-powiedziałem szukając jej spojrzenia, w końcu popatrzyła się na mnie.-Ja cię naprawdę lubię, możesz mi zaufać, będę cię pocieszać, kiedy nie będzie przy tobie Al, zależy mi na tobie, naprawdę.-chciałem ją pocałować, tak bardzo chciałem... Dziewczyna patrzyła się głęboko w moje oczy. -Obiecasz, że mnie nie opuścisz? Że będziesz znosił moje humorki? Na pewno będą takie chwile, że będę dla ciebie wredna, będę krzyczała, żebyś się wynosił i że nie chcę cię znać, ale czy ty to wytrzymasz?! -Dla ciebie wszystko.-powiedziałem i wziąłem ją w swoje ramiona.-No dobra chodźmy obudzić Alisse, a potem Niall'a powinien spać w pokoju gościnnym. Weszliśmy do środka, ale na łóżku nikogo nie było. -Al?-odezwała się Chloe.- Ej z łazienki dochodzą jakieś dziwne dźwięki.-powiedziała wystraszona dziewczyna. Wziąłem do ręki lampkę, jeśli okazałoby się, że to włamywacz. Chloe kopnęła z całej siły drzwi, które natychmiast się otworzyły. Usłyszeliśmy pisk Al i Niall'a. Uprawiali seks pod prysznicem! -O kurwa.-powiedziała Chloe- Ymmm... no dobra to my nie przeszkadzamy.- posłała Ali spojrzenie mówiące, o co tu kurwa chodzi?! Chloe wyszła z pokoju, a ja stałem wryty i nie mogłem się ruszyć. -Louis palancie chodź tu!- wrzasnęła Chloe, trochę mnie to wyrwało z osłupienia, więc zawróciłem i poszedłem do salonu.
Rozdział 4 trochę krótszy i kiepski. Przykro mi ale nikt nie czyta mojego bloga, prócz chyba jednej osoby i bardzo jej dziękuje, no więc zastanawiam się nad zamknięciem bloga. Pozdrawiam Kamila
*Oczami Louisa* -To co robimy? -Butelkaaa!-krzyknął Niall, nikogo to nie zdziwiło. -Okey!-powiedział równie uradowany Harry. Rozłożyliśmy koc na podłodze, wzieliśmy poduszki, żeby było nam miękko i zaczeliśmy grać. Leciały różne pytania od strasznie zabawnych do mega brutalnych. Ciągle nie mogłem oderwać wzroku od Chloe. Po raz pierwszy widziałem ją taką uśmiechniętą. Teraz butelką kręcił Harry, wypadło na Zayna. -Hmm...co by ci tu wymyślić- Harry -No dawaj!-pospieszał go Zayn -Okey już mam! Pocałuj Chloe przynajmniej przez 30 sekund z języczkiem, czule!-powiedział uradowany Harry. A ja myślałem, że nie wyrobię, nie będę na to patrzył pomyślałem. Chloe i Zayn patrzyli na siebie i nie ruszali się, chyba nie wiedzieli jak się zachować. -No dobra w końcu to tylko zabawa-ciszę przerwała Chloe -Racja, no to ten...-Zayn przysunął się do Chloe, zaraz oszaleję pomyślałem. *Oczami Chloe* Okey, spokojnie to tylko zabawa powtarzałam sobie w myślach. Przysunęłam się do Zayna a on do mnie. Wbił mi się w usta, czuć było ostro miętowy oddech, założyłam mu ręce na szyje, a on w tym momencie pogłębił pocałunek i wepchnął mi język do buzi, zrobiłam to samo. Całowaliśmy się bardzo namiętnie, pomyślałam, że mineło już 30 sekund ale nie chciałam przerywać, czułam jak jego ręka idzie coraz niżej, już była przy pupie, gdy przerwał nam Louis -No dobra już mineło 30 sekund! -Łohohoh, ale namiętny pocałunek widzę, że oby dwoje jesteście już wprawieni-zaśmiał się Harry. Graliśmy tak jeszcze przez około dwie godziny. Gdy skończyliśmy grać ja i Ali już miałyśmy się zbierać, ale Niall i Liam wrzucili nas do basenu i byłyśmy całe mokre. -No cóż teraz to chyba musicie tu zostać, takie mokre nie wrócicie do domu- powiedział szczęśliwy Niall. -Niech wam będzie-zaśmiała się Ali-Ale dajcie nam coś suchego do ubrania. Ali miała wziąść coś z szafy Niall'a, a ja Liam'a, chłopak zaprowadził mnie do swojego pokoju i poszedł. -Hmm, co my tu mamy-powiedziałam sama do siebie zaglądając do szafy piosenkarza. Wytrzasnełam jakąś dłuższą bluzkę, no ale musiałam wysuszyć jeszcze majtki. Zaczęłam się rozbierać, miała ma sobie tylko mokre majtki i zabierałąm się do zdejmowania skarpetek, gdy do pokoju wszedł Louis. -No i po co tu przylazłeś!-krzyknełam niezasłaniając gołego biustu. -Przepraszam, myślałem, ze jesteś u Harre'go przyszedłem po moją bluzkę, ale widzę, że ty wcześniej ją znalazłaś, pokazał na łóżko, gdzie leżała bluzka, która wybrałam do spania. W końcu zasłoniłam biust włosami.-Ale trudno...już idę-wyjąkał chłopak nadal się na mnie patrząc -To może byś ruszył cztery litery, a nie gapił się na mnie?-warknęłam. -Emm... Sorry jeszcze raz-powiedział i wyszedł. *Oczami Alissy* Była już 3.00 wszyscy zbierali się spać. Niall i Liam mieli się przenieść do pokoju gościnnego, który był na strychu, a ja i Chloe miałyśmy spać w ich pokojach. Obudziły mnie otwierane drzwi, lekko się przestraszyłam, spojrzałam na zegarek 3.43. -Kto tu jest?-zapytałam -To ja Niall, zapomniałem wziąść piżamy powinna gdzieś tu być. Irlandczyk wszedł na łóżko i zaczął szukać piżamy. Pomogłam mu, kotłowaliśmy się tam chyba przez 10 minut. Czemu nie zapali światła, pomyślałam. -Mam!-krzyknełam, odwróciłam się a nasze oczy spotkały się. Horan był tuż przy mnie. -Al?-zapytał -Tak? -Jesteś piękna, chociaż jest tak zajebiście ciemno, że nic nie widzę-zaśmiał się, a ja się na niego "rzuciłam". Zaczeliśmy się całować, najpierw delikatnie, potem Niall zaczął zdejmować mi koszulkę, położyłam się na łóżku, piosenkarz zaczął pieścić moje piersi i szedł w dół, bawił się moim pępkiem i zaczął zdejmować mi majtki. Usiadłam i popatrzyłam mu się w oczy. -Jesteś idealna-szepnął mi do ucha, po czym zaczął je całować. Teraz ja położyłam Horanka i zdjełam mu bokserki i podsunełam się do jego ust. Wbiłam się w niego, całowaliśmu się namiętnie. Nagle chłopak znalazł się u góry. Mogę to zrobić, wiedziałam, że chodzi mu o seks. -Tak, ale będziesz delikatny? To mój pierwszy raz.-powiedziałam zakłopotana -Nie bój się kochanie-powiedział po czym wszedł we mnie, na początku nie wiedziałam co robić, stękałam i co chwile wołałam "jesteś cudowny" lub "głębiej" robiliśmy to w różnych pozycjach. Byłam już strasznie spocona, ale chciałam więcej, chciałam go całego... *Oczami Louisa* Nie mogłem zasnąć, byłem głodny więc zszedłem na dół po ciastka. Gdy już chciałem wracać na górę usłyszałem płacz. Rozejrzałem się i zobaczyłem postać przy basenie, podszedłem bliżej i zobaczyłem, że to Chloe. Podbiegłem do niej, lekko się wystraszyła. -Co się stało, czemu płaczesz?-zapytałem, wycierając jej łzy z policzka. -Nie twój zasrany interes, zostaw mnie samą.-warkneła -Chloe proszę, ja cię naprawdę lubię możesz mi powiedzieć wszystko.-popatrzyła mi się głęboko w oczy, chyba chciała sprawdzić czy jestem godny zaufania. -Nie powiesz nikomu, że płakałam?-zapytała -Obiecuję, to... co się stało? -W sumie to nic nowego, smutno mi bo ojca nie będzie na mojej 18-nastce, jedzie do Paryża z tą wredną suką. -Przykro mi, ale nie nazywaj swojej mamy suką to nie miłe. -TO NIE JEST MOJA MAMA!-warkneła-Moja mama nie żyje, zgineła w wypadku gdy miałam 5 lat, ledwie ją pamiętam-znowu zaczęła płakać. -Przepraszam, nie powinienem -Louis? -Słucham? -Przytulisz mnie?-zapytała, a ja mocno się zdziwiłem, zwykle się na mnie darła, uśmiechnołem się sam do siebie. -Oczywiście mała. Siedzieliśmy tak przytuleni przez jakieś 20 minut obserwując wodę w basenie, Chloe jeszcze czasami pochlipywała, ale ja wtedy przytulałem ją mocniej i całowałem w czułko. -Louis? Będziesz moim przyjacielem?-zapytała i popatrzyła mi się głęboko w oczy. Zatkało mnie lubię ją bardzo, nawet za bardzo jak na przyjaciela. -Oczywiście, że tak kochanie.-znowu ją przytuliłem-Możesz mi zaufać-dodałem -Dziękuję, ale nie mów do nie mała, ani kochanie-powiedziała swoim zwykłym, czyli nieuprzejmym tonem. -Tak jest!-zaśmiałem się. Następny rozdział dodam, jeśli będę miała czas jutro, a jeśli nie to dopiero w czwartek, proszę komentujcie, bardzo mi na tym zależy.
*Oczami Chloe* Obudziłam się o 10.00, koncert miał się odbyć o 18.30, wiec miałam jeszcze sporo czasu. Założyłam szlafrok i zeszłam na śniadanie. Sara krzątała się po kuchni. Zabrałam się do jedzenia. W pewnym momencie podszedł do mnie tata i powiedział: -Chloe wyjeżdżamy jak dojadę wyślę sms- i tak nie wyśle pomyślałam. -Naprawdę musisz, czy chociaż raz nie możesz być przy mnie a nie przy tej... -Chloe-wtrącił mi tata-kupię ci coś fajnego w Paryżu może samochód-uśmiechnął się -Wolę, żebyś tu był niż samochód-powiedziałam naburmuszona -Chloe... -Mama by przy mnie była! Ona była lepsza od ciebie! Nienawidzę cię, jak skończę osiemnaście lat odrazu się wyprowadzę!-krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Leżałam przez około godzinę gapiąc się w sufit i obmyślając co zrobię po urodzinach. -Chloe! Ty jeszcze w piżamie!-w drzwiach pojawiła się Alissa. Zrobiła sobie loki,pomalowała oko kredką i usta na lekki róż, miała na sobie czarne spodnie, żarówiasto różowe vansy i białą bluzkę z napisem: I LOVE 1D. -Już, już mamy jeszcze dużo czasu-westchnęłam i udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, bo Al ciągle mnie popędzała. Jak zawsze wyprostowałam włosy, zrobiłam sobie kłosa, założyłam rajstopy, krótkie spodenki z ćwiekami, czarną bluzkę z wycięciami i martensy. Na koniec pomalowałam oko eye-linerem, nałożyłam podkład, bronzer i pomalowałam usta na lekki czerwień. Gdy Al mnie zobaczyła wytrzeszczyła oczy i powiedziała: -Nie idziesz na koncert rockowy w coś ty się ubrała?! -A szkoda...mam własny styl-uśmiechnęłam się.-Za dwie godziny powinnyśmy wyjść co robimy?-zapytałam -Hmm... Nie wiem może zjemy lody!-krzyknęła, Alissa uwielbiała lody. -No dobra niech ci będzie-warknęłam, zeszłyśmy na dół Al rzuciła się na kanapę i włączyła telewizor, niestety leciał właśnie jakiś program o one direction. -Jakie chcesz?-zapytałam-Truskawkowe, pistacjowe, czekoladowe, waniliowe czy karmelowe? -Wszystkie po gałce-powiedziała uśmiechnięta. Usiadłam koło niej i zmusiłam się do oglądania programu. -O to ten!-krzyknęłam.- To ten pajac wczoraj mnie staranował. -Louis! Omg! Ale miałaś farta, gdyby tak mnie któryś z nich staranował na przykład Niall!-powiedziała szczerząc się do mnie. -Uwierz mi nie jest to wcale takie przyjemne.-warknęłam -Pleciesz, ale dzisiaj będzie super no i mamy miejsca w pierwszym rzędzie tuż pod sceną -Youhuu-powiedziałam sarkastycznie -Zobaczysz jeszcze będziesz mi dziękować, uuu a może ty i Louis no wiesz...-tak wiedziałam o co jej chodzi. -Wybij to sobie z głowy on zachowuje się jak dzieciak, chociaż jest megaa przystojny, ale nie nienawidzę tego gościa przez niego prawie złamałam nogę-tak naprawdę to go nawet polubiłam, ma coś takiego w sobie nie wiem jak to opisać, rozmyślałam tak przez chwilę. -No dobra idziemy-powiedziała Al -Hm... Co? A tak idziemy, idziemy. Jechałyśmy jakieś 40 minut bo były straszne korki. Weszłyśmy 15 minut przed rozpoczęciem się koncertu. Zajełyśmy miejsca i czekałyśmy na rozpoczęcie. Al wyglądała jak by zaraz miała się popłakać ze szczęścia. Gdy tak na nią patrzyłam zazdrościłam jej, ale tak po koleżeńsku. Miała kogoś kto ją kocha, miała swoich idoli. Ja mam tylko ją. Nagle usłyszałam głośny pisk fanek, Alisson też wrzeszczała. Na scenie pojawiło się pięciu chłopaków. Szukałam wzrokiem Louisa, ale narazie było ciemno więc nic nie widziałam. W pewnym momencie rozbłysnęły światła, chłopacy zaczęli śpiewać. Fanki tańczyły coś razem z nimi ja nie wiedziałam co robić, więc tylko udawałam że mi sie podoba, żeby Al nie było smutno. Jedna dziewczyna obok mnie ciągle mnie obserwowała, chyba uważała, że z tym strojem pomyliłam sale. Warknełam do niej- Co się tak gapisz?! Po czym dziewczyna przestraszyła się i znowu zaczęła tańczyć i śpiewać. Znalazłam go, Louisa wyglądał całkiem nieźle, jak ta niego dodałam w myślach. Chyba mnie zauważył, w końcu stałam w pierwszym rzędzie tuż pod scena. Zagapił sie i potknął o kable, chyba się zdziwił zresztą ja też bym tak na swój widok zareagowała. Koncert trwał (dla mnie) w nieskończoność. -W końcu się skończył-warknełam. Al spojrzała sie na mnie z lekko złą miną. -O mój Boże ale było zajebiście!-udawałam zachwyconą. Gdy wychodziłyśmy ktoś mnie dotknął. -Gdzie z tymi... O to ty? Czego chcesz?-zapytałam, a Al znieruchomiała -Hej jestem Louis-zwrócił się do Alisson, ona tylko mu pomachała nie mogła wycedzić z siebie żadnego słowa-Co robisz na naszym koncercie myślałem, że nas nie lubisz? Czyżbyś zmieniła zdanie?-powiedział uradowany. -Przyszłam tu z przyjaciółką, a zdania nie zmieniłam-posłałam mu sztuczny uśmiech. W tym samym momencie przybiegła reszta zespołu. -O Louis a ty już podrywasz jakieś dziewczyny-zaśmiał się chłopak, który wyglądał jak owca. -Hahaha bardzo śmieszne, nie spotkałem Chloe wczoraj jak niechcący na nią wpadłem -Ty mnie ztaranowałeś!-krzyknęłam -A może przyszłybyście dzisiaj do nas na małą imprezę?-zapytał mulat, nie zdążyłam zaprzeczyć a usłyszałam podekscytowany głos Al: -Jasne miło by nam było, prawda Chloe?-to pierwsze co powiedział od paru minut. -Oczywiście najmilej na świecie-powiedziałam sarkastycznie -No dobra to jedziemy-powiedział chłopak obcięty na jeża *Oczami Louisa* Nie mogłem oderwać wzroku od Chloe, miała coś w sobie, była inna, ciągle wokół mnie są jakieś stuknięte fanki, a ona... -A ty co się tak na mnie gapisz?-zapytała wytrącając mnie z transu. -Emm... Masz coś na policzku...O tu.-dotknąłem jej policzka i przeszedł mnie gorący impuls.-Już jest okej. Gdy dojechaliśmy do domu i wszyscy już mieli jakieś drinki, zapytałem: -To co robimy? -Butelkaaa!-krzyknął Niall, nikogo to nie zdziwiło -Okey!-powiedział równie uradowany Harry. Okey to wszystko na dzisiaj, następny rozdział dodam jutro lub w poniedziałek. Proszę jeśli czytacie mój blog komentujcie to naprawdę daje mi aspiracje, a rozdziały będą lepsze. Pozdrawiam Kamila
*Oczami Chloe* -Dzisiaj piątek! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. Tak cieszyłam się bo za trzy miesiące będę miała w końcu swoje 18-naste urodziny, będę mogła uciec stąd z tej męczarni, a poza tym zaraz weekend. O nie weekend, zapomniałam, że idę z Al na koncert one direction, nie cierpię ich, a to coś co grają nie można nazwać muzyką! -Chloe wstawaj, śniadanie!-krzyknęła Sara, czyli nasza służąca zastępuje mi mamę co miłe z jej strony -Już idę!-krzyknęłam, chociaż tak naprawdę byłam jeszcze w łóżku. Na śniadanie była jajecznica i parówki. Ucieszyłam się bo był to mój ulubiony zestaw jedzeniowy. Tego dnia (chociaż przed koszmarnym weekendem) miałam dobry humor. Ale w pewnym momencie wpadła Elizabeth- moja macocha i wszystko musiała zepsuć, powiedziała: -Chloe moja ty łabuziareczko... -Nie mów tak do mnie wredna babo!- wrzasnęłam -Chloe!-uprzedziła mnie Sara -Przepraszam-mruknęłam pod nosem-No co masz mi takiego ważnego do powiedzenia?-zapytałam -Ja i twój tata wyjeżdżamy do Paryża na 6 miesięcy. Hahahahah- zaczęła się śmiać a mi opadła szczęka, byłam pewna, że to ona wymyśliła ten wyjazd -Ale ja za 3 miesiące mam 18-naste urodziny, tata musi na nich być!-wrzasnęłam -Oj nie martw się kotku przyślemy ci pocztówkę.-powiedziała zadowolona, po czym poszła do łazienki, pewnie pindrzyć sobie nosek. Wściekła pobiegłam do pokoju, patrząc czy nikt mnie nie widzi rozpłakałam się. Nie lubię gdy inni widzą jak płaczę, chcę żeby myśleli, że jestem twarda i że nic mnie nie złamie. Po chwili zobaczyłam, która jest godzina miałam jeszcze 20 minut do pierwszego dzwonka na lekcje. Szybko ubrałam się w czarne rajstopy, bardzo krótkie spodenki i założyłam bluzkę na pogrubionych ramiączkach, którą wepchnęłam lekko w spodenki. Wyprostowałam włosy, umalowałam oko eye-linerem i nałożyłam przezroczysty błyszczyk. Szybko wzięłam torbę i wybiegłam z domu. -Uff.-powiedziałam gdy weszłam do szkoły przed pierwszym dzwonkiem. Popatrzyłam na plan, żeby sprawdzić jaka mam lekcję. -Wf -usłyszałam głos Allison i odwróciłam się.-Hej, a ty co taka smutna masz oczy jakbyś płakała.-tylko ona wiedziała o moich chwilach słabości-Nie mów, że Elizabeth znowu coś wymyśliła. -Niestety tak... Jak ja tej suki nienawidzę!Oznajmiła mi dzisiaj, że wyjeżdża z moim tata na 6 miesięcy do Paryża- powiedziałam z kwaśną miną. -Ale przecież ty...-powiedziała Al, wiedziałam, że chodzi jej o moje urodziny. -No właśnie! Powiedziała, że wyśle mi pocztówkę. Rozumiesz to jak ja jej nie cierpię, psuje mi całe życie.-powiedziałam prawie płacząc. -Chloe nie martw się wymyślimy coś, może zaciągniemy tutaj twojego tatę... Ale wiem co ci poprawi humor. Teraz wf będziesz mogła się zemścić na Claudi za ostatnie.-powiedziała uśmiechnięta. Wiedziała jak mi poprawić humor, poszłyśmy do szatni stała już tam... Claudia, jak patrzyłam na jej sylikonowy biust i legginsy z push-up'em na tyłku to chciało mi się rzygać. -Proszę, proszę kto przyszedł Chloe kochana już się bałam, że się nie zjawisz- powiedziała szczerząc się. -Bać to ty się możesz jak będziemy grały w siatkówkę. Tylko uważaj, żeby ci push-up z tyłka nie wyleciał jak będziesz piłkę odbijała.-powiedziałam i poszłam się przebrać. Jak myślałyśmy grałyśmy w siatkówkę. Jest to moja ulubiona dyscyplina sportu. Już się zastanawiałam jak dopiec Claudi. Stałyśmy naprzeciwko siebie pod siatką. Koleżanka podbiła piłkę, a ja miałam piękną pozycję na ścinę. Podskoczyłam jak najwyżej umiałam i walnęłabym dokładnie w czubek głowy Claudi, ale dziewczyna przewidziała co chcę zrobić i wychyliła się do mnie tyłem, piłka walnęła w jej gruby tyłek, a push-up przesuną jej się do przodu. Wszyscy się z niej śmiali, a do tego jedna z dziewczyn, która nie ćwiczyła nagrała całą sytuację po czym wrzuciła to na wszystkie możliwe strony internetowe. To była piękna zemsta. -Jeszcze zobaczysz dziwko!-krzyknęła z nadal przekrzywionym push-up'em i udała się do szatni. -Pierdol się!-odkrzyknęłam -Chloe nie wyrażaj się tak w szkole.-upomniała mnie trenerka. Reszta wf przebiegła w miarę dobrze, oczywiście cała szkoła miała już na komórkach filmik z "wypadkiem" Claudi. -Hej mała.-powiedział Gary, mój kolega. -Hej-powiedziałam zadowolona, lubię Gary'go -Świetnie to rozegrałaś, no wiesz na wf'ie- powiedział szczerząc się do mnie i łapiąc mnie za tyłek. -Gdzie z tymi łapami kolego, też widziałeś już filmik-powiedziałam uradowana -A kto nie widział, kobieto ty to masz klasę. Pomyślałem sobie, że może poszlibyśmy gdzieś razem-powiedział bawiąc się moimi włosami. Zaczęłam się zbliżać do jego ust, widziałam, że ma ochotę na pocałunek po czym szepnęłam-Daruj sobie kotku. Zadowolona odeszłam. Reszta dnia odbyła się bez spotykania Claudi może poszła do domu... Nieważne. Lekcje skończyły się o 17.10. Była zima więc było ciemno. Do domu wracałam na piechotę. W pewnym momencie poczułam, że ktoś na mnie wpadł po czym ujarzmił mnie mocny ból w nogach. Leżałam na ziemi, a na mnie leżał chłopak w kapturze i okularach przeciwsłonecznych. Co mnie zdziwiło. -Złaś ze mnie!-wrzasnęłam wkurzona -Przepraszam nie chciałem, pomóc ci wstać?-zapytał chłopak -A co myślisz, że leżę tak tutaj bo mi wygodnie?-wrzasnęłam -Spokojnie, spokojnie już ci pomagam. -Auuu.-wrzasnęłam.-Strasznie mnie boli noga nie dojdę do domu- byłam bliska załamania, najchętniej walnęłabym go ale się powstrzymałam. -Emm... No cóż to ja.... -Chyba mnie tu debilu nie zostawisz-wtrąciłam mu. -Nie mogę cię... zanieść?-spytał chłopak. Nie podobał mi się ten pomysł, ale strasznie bolała mnie kostka. -Okey.-powiedziałam ciszej Chłopak wziął mnie na ręce i powiedział- Gdzie mieszkasz? -Na Kendel street.- warknęłam -O to dobrze się składa, bo ja mieszkam ulicę w bok-powiedział uradowany, ale mnie to wcale nie cieszyło, nie wytrzymałabym gdybym jeszcze raz spotkała tego gościa. -Po co ci okulary przeciwsłoneczne, jest ciemno.-zapytałam zaciekawiona -Emm, no bo emm.. lubię je.. bardzo- powiedział jąkając się -Mhmm-odpowiedziałam, zastanawiając się co ukrywa. Nie mogłam się powstrzymać i szybkim ruchem zciągnęłam chłopakowi okulary. Kogoś mi przypominał. -Ej-wrzasnął chłopak- Oddawaj je! -Sory wyrzuciłam je gdzieś na śnieg-oznajmiłam chłopakowi nadal zastanawiając się kim jest -Oszalałaś-pierwszy raz wrzasnął- I co zadowolona, pewnie chcesz autograf!- znowu krzyknął -O co ci chodzi! Nie znam cię idioto! Czekaj ty jestes jednym z tych pedałów... Jak oni tam są... One direction!-krzyknęłam, że wszyscy na ulicy popatrzyli się na nas -Ciszej-warknął. Doszliśmy do mojego domu. Chłopak postawił mnie na ziemię.- A tak wogóle... -Nazywam się Chloe-wtrąciłam- A ty? -Serio mnie nie znasz?-powiedział zdziwiony-Louis- uśmiechnął się, chyba chciał mnie"oczarować"- No więc Chloe nie jesteśmy pedałami- Uśmiechnął się, zbliżył po czym powiedział- Mogę ci to udowodnić. -Nie dzięki...- powiedziałam po czym zaczęłam kuśtykać w stronę drzwi -Ale jak to tak bez pożegnania po czym zaczął podchodzić i chyba chciał mnie przytulić. -Spadaj!-warknęłam i weszłam do domu. Jak myślałam, że jutro będę na jego koncercie rzygać mi się chciało. -Co się stało?-zapytała Sara -Szkoda gadać.-poszłam na górę wziąć ciepłą kąpiel. Przed snem zadzwoniłam do Al i opowiedziałam jej wszystko, nie mogła się już doczekać koncertu, a ja wręcz przeciwnie. Pożegnałyśmy się po czym prawie odrazu zasnęłam.
Proszę jeśli rozdział wam się podoba komentujcie go to daje mi aspiracje do nowego rozdziału :) Dziękuje z góry.
Jestem jaka jestem, nikt mnie nie zmieni chociażby najbliższa mi osoba...Jestem wredna, szczera aż do bólu, ale w głębi serca czuję, że tak naprawdę jestem miękka, że to wszystko to tylko maska, żeby zapomnieć... Zapomnieć o tym co się stało, o śmierci mojej mamy. Nienawidzę mojego życia. Ojciec, który nie widzi nic poza swoją nową żoną, której nie cierpię, a ona mnie. Jedyne co mnie trzyma przy życiu to moja najlepsza przyjaciółka Alissa, gdyby nie ona na pewno by mnie już tu nie było. Czasami myślę, że może już czas odejść z tego świata, spotkam się z mamą, ale po chwili wybijam to sobie z głowy. Mam mnóstwo wad, ale chyba każdy je ma. Nigdy się w nikim nie zakochałam, tak naprawdę... Jestem jaka jestem - To moje motto, przynajmniej było...
Chloe-17 lat (za trzy miesiące 18 lat). Chloe ma tylko ojca, który ponownie się ożenił i zaniedbuje córkę. Macocha Chloe nienawidzi jej, uważa, że jest za bardzo pyskata i rozpieszczona. Chloe chodzi do liceum, jest typową buntowniczką, woli towarzystwo chłopaków, ale ma jedną najlepszą przyjaciółkę.
Alissa-17 lat. Ma brata Juliana- 20 lat. Najlepsza przyjaciółka Chloe. Jest jej kompletną przeciwnością. Al jest miła, uprzejma, uczciwa, pomocna itd. czasami bywa nieśmiała. Jest wzorową uczennicą, nigdy nie opuściła dnia w szkole. Jest bardzo lubiana, ma chłopaka Alexa, który ma 19 lat. Al ma bardzo bogatych rodziców, którzy bardzo ją kochają, ale często nie ma ich w domu.
One Direction! Od lewej: Niall, Zayn, Liam, Louis, Harry :)