wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 5 "...pora się zabić."

*Oczami Chloe*
Nie mogłam w to uwierzyć Ali i Niall razem, to niemożliwe! Oczywiście, że cieszę się z jej szczęścia, przecież to moja najlepsza przyjaciółka, ale Niall! Przecież to muzyk, może mieć każdą, ciągle wyjeżdża w trasy koncertowe, a Alissa będzie sama. Po raz pierwszy w życiu miałam taki wielki mętlik w głowie. Zobaczyłam, że Louis schodzi na dół, też wyglądał na mocno zdziwionego. Podszedł do mnie i oparł się o kanapę, siedzieliśmy tak w ciszy kiedy do pokoju wszedł Harry, Liam i Zayn.
-A wy co? Mowę wam odebrało?-zapytał Harry. W tym samym czasie do salonu weszła Ali i Niall, nie mogłam spojrzeć jej w oczy, czułam się głupio po tym co zobaczyłam.
-Chcielibyśmy wam coś ogłosić.-zaczął Niall, wszyscy się uciszyli i skierowali na niego wzrok.
-Ja i Niall jesteśmy razem.-powiedziała Al, wszyscy oprócz mnie zaczęli bić brawo, Malik poszedł po szampana.
-Przecież wy się znacie jeden dzień!- wrzasnęłam, a wszystkie oczy skierowały się w moją stronę.
-Chloe my się naprawdę kochamy...-Al
-Skąd możesz to wiedzieć skoro go nawet dobrze nie znasz, pomyliłaś prawdziwą miłość z miłością do swojego idola!
-Al to prawda? Jestem twoim idolem?-zapytał Niall
-Niall to nie tak umiem odróżnić miłość, kocham cię.-Al była bliska płaczu, ale coś we mnie pękło.
-Gówno prawda!-warknęłam- Ali on może mieć KAŻDĄ dziewczynę to piosenkarz, jest mnóstwo takich ślicznotek na tym świecie!-próbowałam przekonać przyjaciółkę.
-Ty nic nie wiesz o miłości, nikt cie nigdy nie kochał nawet rodzice, nie możesz osądzać naszego związku z góry, jesteś beznadziejna nigdy nie zaznasz tego czego ja doświadczę z Niall'em!-wygarneła mi Ali, a mnie zatkało, nie znałam jej od takiej strony. W jednej chwili na moich policzkach pojawiły się łzy.
-Masz rację nikt mnie na tym świecie nie kocha, przez kilka chwil w życiu myślałam, że może ty pokochasz mnie jak siostrę, ale widzę, że się pomyliłam...-popatrzyłam się na Louisa wyglądał na mocno zszokowanego. Kiedy poczułam, że z moich oczu nie lecą już pojedyńcze łzy, ale strumień wybiegłam z domu. Nie zwracałam uwagi na krzyki Louisa i Harrego, po prostu wybiegłam nie wiedziałam dokąd, wiedziałam tylko jedno, mam już dość, pora się zabić.
*Oczami Harrego*
-I coś ty narobiła?!-wrzasnąłem na Ali
-Kotku, on ma rację trochę przesadziłaś, Chloe miała trochę rację.-powiedział Niall
-Przepraszam, nie chciałam, ale czemu ona nie może się cieszyć razem ze mną?-powiedziała Alissa
-Myślę, że mamy większy problem, uważam, że Chloe może sobie coś zrobić, myślę, że może się nawet...-Louis
-Zabić...-dokończyła Al
-No co wy ona chyba nie jest do tego skłonna?-zapytałem z nadzieją w głosie.
-Boję się, że jest. Zadzwonię do niej.-Al poszła do ogrodu
-A ty Louis od kiedy jesteś tak blisko z Chloe, hmm...?-zapytał Louisa Malik.
-Ja i Chloe jesteśmy przyjaciółmi.-powiedział uradowany piosenkarz
-No to przyjacielu od siedmiu boleści, może wiesz gdzie udała się nasza Chloe?-zapytałem
-Nie odbiera-do pokoju wbiegła Al-Próbowałam chyba jakieś 20 razy-powiedziała smutna, łapiąc Horanka za rękę.
-Nie dziwię się jej.-powiedziałem
-Harry nie pomagasz!-Liam-Jak myślicie gdzie ona mogła pójść?
-Chwila, chwila...- Alissa i Louis w tym samym czasie, popatrzyli się na siebie zdziwieni.
-Ona mi mówiła, że jak nie będzie miała po co żyć, to przywiąże sobie ciężarek lub coś ciężkiego do stopy i żuci się z...-Louis
-Starego mostu Brooklińskiego!- krzyknęli razem Al i Louis
-No może nie jest jednak z ciebie taki zły przyjaciel.-zaśmiałem się
-Ha, ha , ha. Wezmę tylko scyzoryk i ruszamy.!!-krzyknął Louis
*Oczami Chloe*
Byłam już na miejscu stary most Brookliński, a pod nim głęboka rzeka, idealne miejsce na śmierć. Ruszyłam w stronę sklepu, gdy sprzedawca mnie zobaczył trochę się przestraszył, pewnie wyglądałam jak upiór, no ale cóż.
-Ma pan może mąkę i sznur?-zapytałam
-Tak sznur długi, czy krótki?
-Długi i 3 paczki mąki.-odpowiedziałam
-Sznur cienki, czy gruby?-znowu zapytał upierdliwy sprzedawca
-Gruby.
-Sznur giętki czy sztywny?
-Wszystko jedno.-odpowiedziałam lekko zniecierpliwiona.
-Sznur...-sprzedawca nie dokończył
-Dawaj byle jaki sznur idioto! Ile płacę?-wrzasnęłam, a babcia za mną aż podskoczyła.
-10 złoty. Chce może Pani wątróbkę, mamy dzisiaj promocję.-powiedział uradowany
-Jasne nie mam nic innego do roboty, tylko wrzerać wątróbkę przed śmiercią.-mruknełąm pod nosem i wyszłam.
Przywiązałam sobie mąkę do stopy i stanełam z prawie niezauważalnej pozycji. Stałam i gapiłam się na wodę. Zobaczyłam, że nadjeżdżam samochód.
-Raz kozie śmierć.-powiedziałam i skoczyłam.
-Chloe nie!!-uslyszałam znajomy mi głos, po czym twarzą walnęłam w tafle wody. Czułam, że lecę w dół. Zaraz się uduszę, pomyślałam. Nie wytrzymam. Miałam coraz mniej powietrza, a obraz stawał się coraz mniej widoczny. Po chwili straciłam przytomność. Umierałam.
*Oczami Louisa*
Zrobiła to, nie mogę uwierzyć. Biegłem jak najszybciej w stronę mostu. Szybko wskoczyłem do wody. Kurwa lodowata. Gdzie ona jest. Leżała na samym dnie, widziałem jej ciało, leżało bezwładnie. Szybko się wynurzyłem i wziąłem dużo powietrza. Zanurkowałem, byłem już przy niej, wyciągnołem scyzroyk i zacząłem przecinać linkę. Chloe proszę nie rób mi tego, nie umieraj mówiłem w myślach. W końcu udało mi się przeciąć linkę. Wziąłem dziewczynę w ręce i zaczołem płynąć na powierzchnię. Gdy się wynurzyłem dziewczynę przejeli Liam i Zayn. Al płakała, Harry maszerował wokół dziewczyny. Wyszedłem na ląd.
-Odsuńcie się!-wrzasnąłem. Podbiegłem do Chloe.-Kurwa! Ona zaraz umrze!-wszyscy się na mnie popatrzyli, zazwyczaj nie przeklinam. Rozpoczełem masaż serca.- Nie działa co mam robić, rozpłakałem się, byłęm bezradny.
-Usta, usta!-krzyknął Niall i Ali
-No dajesz!-pospieszał mnie Harry. Wziołem głeboki oddech i rozpocząłem "usta, usta' i na zmianę masaż serca, "usta, usta". W pewnej chwili Chloe wypluła wodę, pokasłując przy tym.
-Chloe!-krzyknąłem radośnie i przytuliłem się do niej. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje.
-Co wy tu robicie? Chwila, przecież ja...
-Chloe przepraszam.-powidziała Al- Byłam niemiła, wybacz mi. Proszę.
-Ja też byłam nie miła, chciałam tylko żebyś była ostrożniejsza.Wybacz mi.-A ty co płaczesz?-Chloe zwróciła się do Harrego
-No bo to takie wzruszające.-powiedział Harry, pochlipując przy ty. Wszyscy się zaczęli śmiać.
-No dobra to ja już będę szła do domu bo tata się pewnie niecierpliwi. Papa wszystkim.-dziewczyna odeszła, całując po drodze Niall'a.
-Ja też się będę zbierała.-powiedziała Chloe, próbując wstać , co jej trochę nie wyszło, bo była osłabiona.
-O nie, ty sama nie możesz mieszkać! Kto wie co ci jeszcze przyjdzie do głowy? Zgłaszam się na ochotnka, zamieszkam przez jakiś czas z tobą.-powiedziałem uradowany
-Louis, nie mam ośmiu lat.-warkneła
-Ośmiu to może nie...-nie skończyłem, a dziewczyna popatrzyła się na mnie wzrokiem pt. Zabiję Cię!
-No dobra to my was podwieziemy.-powiedział Liam-Idziemy?
Wziąłęm dziewczyne na ręce i włożyłem do samochodu.
-Gdzie mieszkasz?-zapytał się Liam
-Dwa domy od was.-powidziała niezbyt zadowolona.
-No to jedziemy!-powiedział Liam i pojechaliśmy...

Proszę o komentarze, bardzo mi na nich zależy jak chyba każdemu. Rozdział moim zdaniem beznadziejny, no ale cóż...
Pozdrawiam Kamila

2 komentarze: