*Oczami Chloe*
Obudziłam się o 10.00, koncert miał się odbyć o 18.30, wiec miałam jeszcze sporo czasu. Założyłam szlafrok i zeszłam na śniadanie. Sara krzątała się po kuchni. Zabrałam się do jedzenia. W pewnym momencie podszedł do mnie tata i powiedział:
-Chloe wyjeżdżamy jak dojadę wyślę sms- i tak nie wyśle pomyślałam.
-Naprawdę musisz, czy chociaż raz nie możesz być przy mnie a nie przy tej...
-Chloe-wtrącił mi tata-kupię ci coś fajnego w Paryżu może samochód-uśmiechnął się
-Wolę, żebyś tu był niż samochód-powiedziałam naburmuszona
-Chloe...
-Mama by przy mnie była! Ona była lepsza od ciebie! Nienawidzę cię, jak skończę osiemnaście lat odrazu się wyprowadzę!-krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Leżałam przez około godzinę gapiąc się w sufit i obmyślając co zrobię po urodzinach.
-Chloe! Ty jeszcze w piżamie!-w drzwiach pojawiła się Alissa. Zrobiła sobie loki,pomalowała oko kredką i usta na lekki róż, miała na sobie czarne spodnie, żarówiasto różowe vansy i białą bluzkę z napisem: I LOVE 1D.
-Już, już mamy jeszcze dużo czasu-westchnęłam i udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, bo Al ciągle mnie popędzała. Jak zawsze wyprostowałam włosy, zrobiłam sobie kłosa, założyłam rajstopy, krótkie spodenki z ćwiekami, czarną bluzkę z wycięciami i martensy. Na koniec pomalowałam oko eye-linerem, nałożyłam podkład, bronzer i pomalowałam usta na lekki czerwień. Gdy Al mnie zobaczyła wytrzeszczyła oczy i powiedziała:
-Nie idziesz na koncert rockowy w coś ty się ubrała?!
-A szkoda...mam własny styl-uśmiechnęłam się.-Za dwie godziny powinnyśmy wyjść co robimy?-zapytałam
-Hmm... Nie wiem może zjemy lody!-krzyknęła, Alissa uwielbiała lody.
-No dobra niech ci będzie-warknęłam, zeszłyśmy na dół Al rzuciła się na kanapę i włączyła telewizor, niestety leciał właśnie jakiś program o one direction.
-Jakie chcesz?-zapytałam-Truskawkowe, pistacjowe, czekoladowe, waniliowe czy karmelowe?
-Wszystkie po gałce-powiedziała uśmiechnięta. Usiadłam koło niej i zmusiłam się do oglądania programu.
-O to ten!-krzyknęłam.- To ten pajac wczoraj mnie staranował.
-Louis! Omg! Ale miałaś farta, gdyby tak mnie któryś z nich staranował na przykład Niall!-powiedziała szczerząc się do mnie.
-Uwierz mi nie jest to wcale takie przyjemne.-warknęłam
-Pleciesz, ale dzisiaj będzie super no i mamy miejsca w pierwszym rzędzie tuż pod sceną
-Youhuu-powiedziałam sarkastycznie
-Zobaczysz jeszcze będziesz mi dziękować, uuu a może ty i Louis no wiesz...-tak wiedziałam o co jej chodzi.
-Wybij to sobie z głowy on zachowuje się jak dzieciak, chociaż jest megaa przystojny, ale nie nienawidzę tego gościa przez niego prawie złamałam nogę-tak naprawdę to go nawet polubiłam, ma coś takiego w sobie nie wiem jak to opisać, rozmyślałam tak przez chwilę.
-No dobra idziemy-powiedziała Al
-Hm... Co? A tak idziemy, idziemy.
Jechałyśmy jakieś 40 minut bo były straszne korki. Weszłyśmy 15 minut przed rozpoczęciem się koncertu. Zajełyśmy miejsca i czekałyśmy na rozpoczęcie. Al wyglądała jak by zaraz miała się popłakać ze szczęścia. Gdy tak na nią patrzyłam zazdrościłam jej, ale tak po koleżeńsku. Miała kogoś kto ją kocha, miała swoich idoli. Ja mam tylko ją. Nagle usłyszałam głośny pisk fanek, Alisson też wrzeszczała. Na scenie pojawiło się pięciu chłopaków. Szukałam wzrokiem Louisa, ale narazie było ciemno więc nic nie widziałam. W pewnym momencie rozbłysnęły światła, chłopacy zaczęli śpiewać. Fanki tańczyły coś razem z nimi ja nie wiedziałam co robić, więc tylko udawałam że mi sie podoba, żeby Al nie było smutno. Jedna dziewczyna obok mnie ciągle mnie obserwowała, chyba uważała, że z tym strojem pomyliłam sale. Warknełam do niej- Co się tak gapisz?! Po czym dziewczyna przestraszyła się i znowu zaczęła tańczyć i śpiewać. Znalazłam go, Louisa wyglądał całkiem nieźle, jak ta niego dodałam w myślach. Chyba mnie zauważył, w końcu stałam w pierwszym rzędzie tuż pod scena. Zagapił sie i potknął o kable, chyba się zdziwił zresztą ja też bym tak na swój widok zareagowała. Koncert trwał (dla mnie) w nieskończoność.
-W końcu się skończył-warknełam. Al spojrzała sie na mnie z lekko złą miną.
-O mój Boże ale było zajebiście!-udawałam zachwyconą. Gdy wychodziłyśmy ktoś mnie dotknął.
-Gdzie z tymi... O to ty? Czego chcesz?-zapytałam, a Al znieruchomiała
-Hej jestem Louis-zwrócił się do Alisson, ona tylko mu pomachała nie mogła wycedzić z siebie żadnego słowa-Co robisz na naszym koncercie myślałem, że nas nie lubisz? Czyżbyś zmieniła zdanie?-powiedział uradowany.
-Przyszłam tu z przyjaciółką, a zdania nie zmieniłam-posłałam mu sztuczny uśmiech. W tym samym momencie przybiegła reszta zespołu.
-O Louis a ty już podrywasz jakieś dziewczyny-zaśmiał się chłopak, który wyglądał jak owca.
-Hahaha bardzo śmieszne, nie spotkałem Chloe wczoraj jak niechcący na nią wpadłem
-Ty mnie ztaranowałeś!-krzyknęłam
-A może przyszłybyście dzisiaj do nas na małą imprezę?-zapytał mulat, nie zdążyłam zaprzeczyć a usłyszałam podekscytowany głos Al:
-Jasne miło by nam było, prawda Chloe?-to pierwsze co powiedział od paru minut.
-Oczywiście najmilej na świecie-powiedziałam sarkastycznie
-No dobra to jedziemy-powiedział chłopak obcięty na jeża
*Oczami Louisa*
Nie mogłem oderwać wzroku od Chloe, miała coś w sobie, była inna, ciągle wokół mnie są jakieś stuknięte fanki, a ona...
-A ty co się tak na mnie gapisz?-zapytała wytrącając mnie z transu.
-Emm... Masz coś na policzku...O tu.-dotknąłem jej policzka i przeszedł mnie gorący impuls.-Już jest okej.
Gdy dojechaliśmy do domu i wszyscy już mieli jakieś drinki, zapytałem:
-To co robimy?
-Butelkaaa!-krzyknął Niall, nikogo to nie zdziwiło
-Okey!-powiedział równie uradowany Harry.
Okey to wszystko na dzisiaj, następny rozdział dodam jutro lub w poniedziałek. Proszę jeśli czytacie mój blog komentujcie to naprawdę daje mi aspiracje, a rozdziały będą lepsze. Pozdrawiam Kamila
Super blog, czekam na dalszą część :***
OdpowiedzUsuńDawaj dalej <3 i zapraszam do mnie : Ilove'd'&m#bl'pot./com
OdpowiedzUsuń