poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 8 "...Ranisz mnie..."

*Oczami Chloe*
-Powiedziałam przestań!-krzyczałam na Louisa, miałam w oczach łzy
-Ale czemu? Myślałem, że coś do mnie czujesz.-powiedział zasmucony, miał rację coś do niego czułam
-Jesteśmy przyjaciółmi, nie chce tego zepsuć, pozwól mi odejść.
-Dziwka!
-Słucham?!-warknełam
-Słyszałaś. Bawisz się mną? Ja naprawdę coś do ciebie czuję. Kocham Cię.
-To ty się na mnie rzuciłeś! Poza tym masz dziewczynę, a ja nie jestem z tych co zabierają innym chłopaków i... czuję coś do Harrego...-powiedziałam lekko zakłopotana
-Czemu? W czym on jest ode mnie lepszy?! 
-Louis nie chce się z Tobą kłócić, jesteśmy przyjaciółmi... A jeśli mnie kochasz daj mi odejść...-powiedziałam i wyszłam, zobaczyłam, że Harry stoi przy barze. Podbiegłam do niego i mocno się przytuliłam.
-Hej, co się stało?-powiedział loczek
-Nic, chce się tylko do kogoś przytulić.-powiedziałam zmieszana. Staliśmy tak chwilę w ciszy.
-Chcesz się przejść?-zapytał
-Niby gdzie?
-Możemy pójść na taras.-powiedział, zobaczyłam, że Louis zamawia już chyba 6 szklankę jakiegoś paskudnego drinka, martwiłam się o niego.- To jak? Idziemy?
-Jasne.-powiedziałam zadowolona. Chłopak wziął mnie za rękę i poprowadził mnie do jakiegoś tylnego wyjścia. Przede mną wyłonił się wielki taras, ozdobiony drzewkami i świeczkami. Z boku stały trzy stoliczki z krzesłami. Podeszliśmy do barierki.
-Piękny widok.-powiedziałam
-Widziałem ładniejszy.-szepnął mi do ucha Styles.
-Gdzie?-zapytałam zaciekawiona, chłopak popatrzył się na mnie, widać było, że jest lekko zestresowany.
-Stoi taka jedna koło mnie.-powiedział cicho, zatkało mnie popatrzyłam się na niego. Bał się mojej odpowiedzi, ale zamiast tego delikatnie zbliżyłam swoje czoło do jego czoła. 


Chłopak uznał to jako znak. Musnął delikatnie moje usta, chciał sprawdzić czy na pewno wyrażam na to zgodę. Zanurzyłam swoje usta w jego, ręce oplotłam mu na szyi, jego ręce dzieliły milimetry od mojej pupy. Nasze języki zaczęły toczyć wojnę, było mi trochę głupio bo przed chwilą całowałam się z Louisem, ale nie przestawałam. Przybliżyłam się jeszcze bardziej do chłopaka. Loczek zaczął całować moje ucho. Pomrukiwałam, było mi bardzo przyjemnie. Zaczęłam rozpinać chłopakowi koszulę.
-Nie tutaj tygrysico.-zaśmiał się.
-Racja, a... mogę dzisiaj nocować u Ciebie, trochę się pokłóciłam z Louisem.-powiedziałam  zakłopotana
-Dla Ciebie wszystko, możesz nawet u mnie zamieszkać.-powiedział i znowu przysunął się do moich ust. Oplótł moje nogi wokół swoich bioder. Przeniósł mnie do jakiegoś kąta. Stałam przy ścianie, a on pieścił swoim językiem mój dekolt. 
-Teraz ja.-szepnęłam, przesunęłam loczka tak, że on stał przy ścianie. Zniżyłam się do jego przyjaciela i zaczęłam rozpinać mu spodnie. Chłopak jeszcze bardziej się podniecił. Robiłam mu loda kiedy usłyszeliśmy czyjeś głosy. Natychmiastowo zaczęłam zapinać mu spodnie. Usłyszeliśmy czyjeś głosy.
-Louis jesteś pijany, idziemy do domu.-to była Eleanor
-Chwila tam jest taki fajny kąt, chodź kochanie pokażę Ci.-mówił pijany Lou
-Louis!-krzyczała El, przed naszymi oczami pojawił się Louis.
-Hej-powiedział zakłopotany Harry.
-O widzę, że zajęty.-zaśmiał się piosenkarz.-A z kim ty tutaj się zabawiasz? Chloe?! Ty z nim!- w tym samym czasie podeszła Eleanor.
-Przepraszam za niego upił się.
-Widzimy, ale my już idziemy.-warknęłam
Nie widziałam jak Louis i Eleanor wychodzą z tarasu, więc pewnie zostali się zabawić. Po pół godzinie Harry zamówił taksówkę i pojechaliśmy do niego. Byłam strasznie zmęczona. Loczek zaniósł mnie na górę i położył na swoim łóżku. Rozebrał mnie do majtek  i włożył mi swoją bluzkę. Przykrył mnie kołderką, ucałował z czółko i powiedział:
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też.-odpowiedziałam, po czym zasnęłam.
*Oczami Alissy*
Obudziłam się u Niall'a nic nie pamiętałam z poprzedniej nocy. Miałam kaca, bolała mnie głowa i chciało mi się rzygać. Musieliśmy uprawiać sex bo byłam goła. Bałam się, ze nie użyliśmy prezerwatyw, ale po chwili znalazłam jedną w łazience, więc się uspokoiłam. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół.
-Hej kotku.-powiedział Irlandczyk  i cmoknął mnie w usta.
-Hej. Chyba mam kaca.-powiedziałam zakłopotana
-No cóż... Ale wczoraj byłaś świetna.-uśmiechnął się
-Niall, ale używaliśmy prezerwatyw?-zapytałam z niepokojem w głosie
-Jasne, że tak. Nie zrobiłbym Ci krzywdy. No choć śniadanko czeka, jajecznica na bekonie.-uśmiechnął się
-Mniam-powiedziałam zadowolona
*Oczami Louisa*
Obudziłem się w łóżku z Eleanor, dziewczyna jeszcze spała. Popatrzyłem na zegarek była już 13.00, a jutro wyjeżdżamy do Francji. Pierwsze co mi przyszło do głowy to, czy Chloe też tutaj jest. Nie pamiętałem prawie nic z  wczoraj, napiłem się wody i dopiero sobie przypomniałem co się wczoraj między nami zdarzyło, a po chwili, że dziewczyna spędziła noc u Harrego. Od razu ogarnęła mnie złość i zazdrość. Usłyszałem dzwonek do drzwi. 
-Hej.-to była Chloe-Przyszłam zabrać swoje rzeczy, wyprowadzam się, nie chce Ci i Eleanor stać na głowie.-powiedziała i ruszyła w stronę "swojego" pokoju.
-Chloe, chciałbym Cię przeprosić za wczoraj...
-Nie ma sprawy, to była pomyłka nic do Ciebie nie czuję.-mówiła i pakowała się do walizki, a mi łamało się serce.
-Chloe... Ranisz mnie, ja coś do Ciebie czuję...
-Rozmawialiśmy już o tym, daruj sobie jesteśmy przyjaciółmi, a tak w ogóle to jestem z Harrym,a ty z El.
-Jesteś z Harrym?! Oszalałaś?Przecież to babiarz!
-Będę z nim, bo go kocham, a on mnie. Jest lepszy od Ciebie!
-Spałaś z nim?!
-Nie! Ale co to za różnica?!
-Chloe, Harry to mój przyjaciel, ale on...
-Oszczędź sobie! Wychodzę.-powiedziała i ruszyła w stronę drzwi. 
-Chloe, proszę nie odchodź, zależy mi na Tobie.-błagałem ją, w tym samym czasie na dół zeszła El w samej bieliźnie, Chloe popatrzyła na mnie, miała łzy w oczach.
-Masz mi coś jeszcze do powiedzenia, jeśli  nie potrafisz być moim przyjacielem to... Odejdź.-powiedziała smutnym głosikiem i wyszła.
Kochałem ją, jak jeszcze nikogo. Zawsze będę ją kochał. Do końca życia, będzie w moim        sercu. 

Proszę o komentarze :) 

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 7 "Możesz przyciągnąć niewłaściwego faceta..."

*Oczami Louisa*
Właśnie dojechaliśmy do klubu. Napisałem sms do Chloe, że będziemy wszyscy czekać przy barze. Zobaczyłem, że przed wejściem do klubu stoi Eleanor.
-Hej kocie.-powiedziała i dała mi soczystego buziaka, jakoś nie miałem na to ochoty, ale odwzajemniłem się.
-Hej.-uśmiechnąłem się. Weszliśmy do klubu i zamówiliśmy sobie wszyscy po drinku, Perrie też już dotarła. Czekaliśmy tylko na Alisse i Chloe. Mieliśmy widok na schody, więc będziemy widzieć kiedy wejdą. 
-Ktoś idzie.-powiedział Liam
-To Alissa.-powiedział uradowany Niall
-A gdzie Chloe?-zapytał Harry
-Coś się wyłania.-powiedziałem. - Ale to chyba nie ona...
-To ona-powiedziała Alissa, która zdążyła już dojść. 
-Niemożliwe...-powiedział Harry.
Wyglądała inaczej, jeszcze ładniej niż zwykle. Miałem ochotę podejść do niej i powiedzieć "Kocham Cię". Chloe podeszła do nas.
-Hej.-powiedziała lekko zarumieniona
-Wyglądasz...-Harry
-Przepięknie-szepnąłęm
-Dziękuję. Wy też wyglądacie nieźle.-zaśmiała się, jej wzrok spoczął na Elenaor.
-To jest Eleanor moja dziewczyna i Perrie z Zayn'em, a to jest Chloe moja... przyjaciółka.-powiedziałem
-Hej.-powiedziała El i Perrie
*Oczami Chloe*
Podeszłam do baru. Wszyscy tańczyli oprócz mnie i Harrego. Nie mogłam znieść widoku Louisa i tej dziwki. Dużo już wypiłam, bolała mnie lekko głowa.
-Zatańczymy?-zapytał Harry
-Okey. Chłopak wziął moją rękę i zaprowadził mnie na parkiet. Stanęliśmy obok Louisa i El. 
-Nieźle tańczysz.-zaśmiałam się
-Ma się ten talent-Harry również się śmiał.-Ty za to tańczysz przepięknie.-uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Ma się ten talent.-powiedziałam i zaczeliśmy się śmiać. Widziałam, że Louis ciągle się na nas gapi. Po chwili włączył się wolny kawałek.
-Mogę?-zapytał loczek. Podeszłam do niego i położyłam jego ręce na swoich biodrach, a własne oplotłam mu za szyją. Patrzyliśmy sobie w oczy i chyba między nami pojawiła się jakaś więź. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka.
-Pięknie dziś wyglądasz.-szepnął mi do ucha.
-Tylko dzisiaj?-zapytałam i podniosłam głowę, byliśmy bardzo blisko siebie.
-Nie, ale dzisiaj wyjątkowo pięknie.-powiedział i zaczął zbliżać swoje usta do moich. Zamknęłam oczy, czułam, że zaraz się pocałujemy.
-Hej. Co robicie?- usłyszałam głos Louisa i Eleanor. Natychmiast odsunęliśmy się od siebie jak oparzeni.
-Chyba tańczymy, nie?!-warknęłam, po chwili usłyszeliśmy głos DJ'ja:
-A teraz zmieniamy pary, chłopacy bierzemy pod rękę najbliższą cudzą partnerkę.- staliśmy tak przez chwilę.
-Mogę prosić do tańca?-zapytał Harry Eleanor.
-Oczywiście.-powiedziała i uśmiechnęła się.
-A ja mogę prosić to tańca?-zapytał Louis
-Mhm.-odpowiedziałam.- Czemu to zrobiłeś?-warknełam
-Ale co?
-Przerwałeś mój taniec z Harrym?
-Nie zrobiłem tego celowo.-odpowiedział naburmuszony. Patrzyliśmy się sobie w oczy, wydawało mi się, że zaraz utonę w jego niebieskich ślepiach i zostanę tam na zawsze. Wirowaliśmy po parkiecie, wszyscy się na nas patrzyli. Piosenka się skończyła wisiałam na rękach Louisa. Chłopak patrzył się na mnie i chyba nie miał zamiaru przestać, chociaż zaczęła już lecieć szybka piosenka.
-Hej.-powiedziała el
-Emm... Hej.-odpowiedział lekko zestresowany Louis, który ciągle patrzył się na mnie. Dziewczyna ruszyła w moją stronę, miała w ręku jakiegoś niebieskiego drinka. Czego ona chce, pomyślałam. Podeszła do mnie chwiejnym krokiem i chlapnęła mi piciem w dekolt.
-Co ty kurwa robisz?!-wrzasnęłam i wytrąciłam jej alkohol z ręki.
-Przepraszam chyba się upiłam.-wyjąkała
-Mhmm a jak przed chwilą tańcowałaś to wyglądałaś na trzeźwią.-wraknęłąm
-Ona ma rację.-powiedział Harry, El popatrzyła się błagalnym wzrokiem na Louisa.
-Każdemu się zdarza Chloe, nie powinnaś na nią krzyczeć.-powiedział cicho Louis, miałam łzy w oczach.
-Suka.-warknęłam i pobiegłam w stronę łazienki. 
-Kurwa nie schodzi.-powiedziałam sama do siebie. W drzwiach pojawił się Lou.
-Czego chcesz?!
-Porozmawiać...
-O czym? O twojej idealnej dziewczynie?
-Nie jest idealna, ale to akurat zrobiła niechcący.
-Uważaj bo Vi uwierzę, byłą po prostu zazdrosna, dlatego to zrobiła.-powiedziałam po czym lekko pożałowałam swoich ostatnich słów.
-Zazdrosna? Niby o co?
-O nas?!-krzyknęłam i odwróciłam się w stronę chłopaka staliśmy bardzo blisko siebie.- Ubzdurała sobie pewnie, że coś do siebie czujemy...-szepnęłam
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi...
-Wiem, ale może powiedz to swojej lafiryndzie?!
-Odczep się od niej!-chłopak podniósł głos
-Mhmm... Masz nożyczki?
-Co? Nie, ale mam scyzoryk.-odpowiedział zdziwiony
-Dawaj.
-Po co Ci?
-Zobaczysz, no dawaj!-pospieszałam go. Plamę miałam mniej więcej na środku dekoltu, wzięłam scyzoryk do ręki i wycięłam sobie trójkąt przy biuście, tak że było go trochę widać. Lou patrzył zdumiony.
-Widać Ci trochę biustu.
-Masz z tym jakiś problem?!-warknęłam, nasze usta były oddalone od siebie o milimetry.
-Możesz przyciągnąć niewłaściwego faceta...-szepnął i wbił się w moje usta. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Położyłam mu ręce na ramionach i odwzajemniłam pocałunek, w końcu wpuściłam jego język do mojej buzi. Zrobiłam to samo. Nasze języki tańcowały. Louis posadził mnie na umywalce i zaczął całować mnie w szyję.
-Przestań.-powiedziałam, chociaż wcale tego nie chciałam.Chłopak nie przestawał zszedł do mojego biustu, a ja czułam się jak w niebie.-Przestań-powiedziałam głośniej i odepchnęłam go.
-Czemu? Myślałem, że Ci się podoba.-powiedział i zaczął się do mnie zbliżać.

Rozdział 6 "...a Perrie i Eleanor to..."

*Oczami Chloe*
Nie chciałam mieszkać u Louisa, ani u nikogo innego. Nie lubię być zależna od innych. Boli mnie głowa, a czasami ciężko mi oddychać. Louis ciągle proponuje, że pojedzie ze mną do szpitala, ja oczywiście odmawiam. To w sumie słodkie, że się tak o mnie troszczy. Za dwa dni chłopacy wyjeżdżają na tydzień do Francji, więc będę miała trochę spokoju. Nie mogę się już doczekać. Przez ostatnie dni nie chodziłam do szkoły, a jutro jest koniec roku, więc zmuszę swój leniwy tyłek i pójdę po moje świadectwo. Rozmyślałam co jutro ubrać, kiedy podszedł do mnie Louis.
-Obiad gotowy, chodź.
-Nie jestem głodna-odpowiedziałam
-Trudno. Ogromnie się natrudziłem więc nie ma "nie".
-A co ty takiego mogłeś zrobić, przecież ty nawet jajecznicę przypalasz!-zaśmiałam się.
-To był wyjątkowy raz! Będziesz mi to do końca życia wypominała?-również się śmiał.- No chodź. Proszęęę.
-No dobra, dobra, ale jak się zatruję to będzie Twoja wina.
Weszłam do jadalni chłopaka. Rolety były zasłonięte, a wokół stało mnóstwo świeczek. Na stole stały dwa kieliszki z czerwonym winem. Kurczak w całości z ciecierzycą i jakaś sałatka. Stół był pięknie ubrany. Zaniemówiłam.
-I jak podoba Ci się?-widać było, że chłopak jest z siebie strasznie dumny.
-Jest pięknie... Ale z jakiej to okazji?
-Tak po prostu... Pomyślałem sobie, że się czymś wykażę.
Zasiedliśmy do stołu, a ja nadal nie mogłam się nadziwić, że Louis wszystko sam przygotował. Wszystko było bardzo smaczne.
-Chcesz iść dzisiaj z nami na imprezę do klubu nocnego?-zapytał Louis
-A kto będzie?
-Harry, Liam, Zayn, Niall, Alissa, Eleanor i jeszcze Perrie.- powiedział
-Aha, a Perrie i Eleanor to...
-Perrie to dziewczyna Zayn'a, a Eleanor... jest moją dziewczyną-odpowiedział. Nastała długa cisza, a ja czułam się niezręcznie. To on ma dziewczyne?! W głowie miałam tylko to jedno zdanie. Taki przystojniak co ty sobie myślałaś idiotko, poza tym jesteśmy przyjaciółmi, mówiłam do siebie w myślach.
-A my jesteśmy ten...-jąkał się Louis
-Przyjaciółmi.-dokończyłam-Wspaniały obiad, o której wychodzimy?-zapytałam
-O 20.
-No dobra, to ja już pójdę do mojego chwilowego pokoju.-uśmiechnęłam się i odeszłam od stołu. Nie wiem dlaczego, ale chciałam wyglądać  ładniej od tej całej Eleanor. Chciałam, żeby Louis żałował, że to nie ja jestem jego dziewczyną. Poszłam do pokoju i zadzwoniłam do Ali, nadal było między nami małe napięcie, ale nie miałam nikogo innego.
-Halo?-usłyszałam głos Al z słuchawki
-Hej to ja Chloe, mogę do ciebie przyjść i wyszykujesz mnie na to dzisiejsze wyjście, muszę wyglądać najpiękniej na świecie. Błagam.
-No jasne, a co Ci tak zależy?-zapytała. Nigdy nie miałyśmy przed sobą sekretów, ale jakoś nie mogłam powiedzieć jej o co mi naprawdę chodzi.
-Pomyślałam sobie, że fajnie by było zadziwić wszystkich, że mam różne oblicza.-skłamałam
-Spoko, za ile będziesz?
-Za jakieś 15 minut. -powiedziałam i rozłączyłam się. Zeszłam na dół i zaczęłam otwierać drzwi.
-A ty gdzie idziesz?-zapytał Louis
-Do Al. Jakiś problem?-od próby samobójstwa ciągle mnie kontrolował.
-Zadzwonię do niej za 20 minut jak Cie tam nie będzie to pożałujesz.-powiedział i poszedł na górę.
-Tak jest tato!-krzyknęłam i wyszłam. Gdy przyszłam do Ali wyraziłam całkowitą zgodę na majstrowanie przy mnie. Po dwóch godzinach Alissa powiedziała, że jestem gotowa. Bałam się swojego widoku w lustrze. W końcu zaryzykowałam. Wyglądałam tak:                                      
-I jak?-zapytała Al-Nie ma jakiejś większej różnicy chyba ubrałabyś się podobnie?
-Chyba tak, zmieniłabym pewnie kolczyki, naszyjnik i szminkę. Ale niech zostaną.
-Hmm. Naszyjnik zdejmiemy, to wydłuży Ci się szyja. Zrobiłam Ci jeszcze loki, a co myślisz o makijażu?-zapytała Al. Spojrzałam na moje oczy. Wyglądały tak :                   
-Dziękuję.-powiedziałam i przytuliłam się do niej. - Mogę się zabrać z Tobą, posiedzę przy komputerze. A teraz ty będziesz miała czas na przygotowanie się.
-Okey.
Za dwie godziny Al była gotowa. Do klubu miałyśmy pojechać taksówką.
-Już jest!- wrzasnęła Ali
-Idę!

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 5 "...pora się zabić."

*Oczami Chloe*
Nie mogłam w to uwierzyć Ali i Niall razem, to niemożliwe! Oczywiście, że cieszę się z jej szczęścia, przecież to moja najlepsza przyjaciółka, ale Niall! Przecież to muzyk, może mieć każdą, ciągle wyjeżdża w trasy koncertowe, a Alissa będzie sama. Po raz pierwszy w życiu miałam taki wielki mętlik w głowie. Zobaczyłam, że Louis schodzi na dół, też wyglądał na mocno zdziwionego. Podszedł do mnie i oparł się o kanapę, siedzieliśmy tak w ciszy kiedy do pokoju wszedł Harry, Liam i Zayn.
-A wy co? Mowę wam odebrało?-zapytał Harry. W tym samym czasie do salonu weszła Ali i Niall, nie mogłam spojrzeć jej w oczy, czułam się głupio po tym co zobaczyłam.
-Chcielibyśmy wam coś ogłosić.-zaczął Niall, wszyscy się uciszyli i skierowali na niego wzrok.
-Ja i Niall jesteśmy razem.-powiedziała Al, wszyscy oprócz mnie zaczęli bić brawo, Malik poszedł po szampana.
-Przecież wy się znacie jeden dzień!- wrzasnęłam, a wszystkie oczy skierowały się w moją stronę.
-Chloe my się naprawdę kochamy...-Al
-Skąd możesz to wiedzieć skoro go nawet dobrze nie znasz, pomyliłaś prawdziwą miłość z miłością do swojego idola!
-Al to prawda? Jestem twoim idolem?-zapytał Niall
-Niall to nie tak umiem odróżnić miłość, kocham cię.-Al była bliska płaczu, ale coś we mnie pękło.
-Gówno prawda!-warknęłam- Ali on może mieć KAŻDĄ dziewczynę to piosenkarz, jest mnóstwo takich ślicznotek na tym świecie!-próbowałam przekonać przyjaciółkę.
-Ty nic nie wiesz o miłości, nikt cie nigdy nie kochał nawet rodzice, nie możesz osądzać naszego związku z góry, jesteś beznadziejna nigdy nie zaznasz tego czego ja doświadczę z Niall'em!-wygarneła mi Ali, a mnie zatkało, nie znałam jej od takiej strony. W jednej chwili na moich policzkach pojawiły się łzy.
-Masz rację nikt mnie na tym świecie nie kocha, przez kilka chwil w życiu myślałam, że może ty pokochasz mnie jak siostrę, ale widzę, że się pomyliłam...-popatrzyłam się na Louisa wyglądał na mocno zszokowanego. Kiedy poczułam, że z moich oczu nie lecą już pojedyńcze łzy, ale strumień wybiegłam z domu. Nie zwracałam uwagi na krzyki Louisa i Harrego, po prostu wybiegłam nie wiedziałam dokąd, wiedziałam tylko jedno, mam już dość, pora się zabić.
*Oczami Harrego*
-I coś ty narobiła?!-wrzasnąłem na Ali
-Kotku, on ma rację trochę przesadziłaś, Chloe miała trochę rację.-powiedział Niall
-Przepraszam, nie chciałam, ale czemu ona nie może się cieszyć razem ze mną?-powiedziała Alissa
-Myślę, że mamy większy problem, uważam, że Chloe może sobie coś zrobić, myślę, że może się nawet...-Louis
-Zabić...-dokończyła Al
-No co wy ona chyba nie jest do tego skłonna?-zapytałem z nadzieją w głosie.
-Boję się, że jest. Zadzwonię do niej.-Al poszła do ogrodu
-A ty Louis od kiedy jesteś tak blisko z Chloe, hmm...?-zapytał Louisa Malik.
-Ja i Chloe jesteśmy przyjaciółmi.-powiedział uradowany piosenkarz
-No to przyjacielu od siedmiu boleści, może wiesz gdzie udała się nasza Chloe?-zapytałem
-Nie odbiera-do pokoju wbiegła Al-Próbowałam chyba jakieś 20 razy-powiedziała smutna, łapiąc Horanka za rękę.
-Nie dziwię się jej.-powiedziałem
-Harry nie pomagasz!-Liam-Jak myślicie gdzie ona mogła pójść?
-Chwila, chwila...- Alissa i Louis w tym samym czasie, popatrzyli się na siebie zdziwieni.
-Ona mi mówiła, że jak nie będzie miała po co żyć, to przywiąże sobie ciężarek lub coś ciężkiego do stopy i żuci się z...-Louis
-Starego mostu Brooklińskiego!- krzyknęli razem Al i Louis
-No może nie jest jednak z ciebie taki zły przyjaciel.-zaśmiałem się
-Ha, ha , ha. Wezmę tylko scyzoryk i ruszamy.!!-krzyknął Louis
*Oczami Chloe*
Byłam już na miejscu stary most Brookliński, a pod nim głęboka rzeka, idealne miejsce na śmierć. Ruszyłam w stronę sklepu, gdy sprzedawca mnie zobaczył trochę się przestraszył, pewnie wyglądałam jak upiór, no ale cóż.
-Ma pan może mąkę i sznur?-zapytałam
-Tak sznur długi, czy krótki?
-Długi i 3 paczki mąki.-odpowiedziałam
-Sznur cienki, czy gruby?-znowu zapytał upierdliwy sprzedawca
-Gruby.
-Sznur giętki czy sztywny?
-Wszystko jedno.-odpowiedziałam lekko zniecierpliwiona.
-Sznur...-sprzedawca nie dokończył
-Dawaj byle jaki sznur idioto! Ile płacę?-wrzasnęłam, a babcia za mną aż podskoczyła.
-10 złoty. Chce może Pani wątróbkę, mamy dzisiaj promocję.-powiedział uradowany
-Jasne nie mam nic innego do roboty, tylko wrzerać wątróbkę przed śmiercią.-mruknełąm pod nosem i wyszłam.
Przywiązałam sobie mąkę do stopy i stanełam z prawie niezauważalnej pozycji. Stałam i gapiłam się na wodę. Zobaczyłam, że nadjeżdżam samochód.
-Raz kozie śmierć.-powiedziałam i skoczyłam.
-Chloe nie!!-uslyszałam znajomy mi głos, po czym twarzą walnęłam w tafle wody. Czułam, że lecę w dół. Zaraz się uduszę, pomyślałam. Nie wytrzymam. Miałam coraz mniej powietrza, a obraz stawał się coraz mniej widoczny. Po chwili straciłam przytomność. Umierałam.
*Oczami Louisa*
Zrobiła to, nie mogę uwierzyć. Biegłem jak najszybciej w stronę mostu. Szybko wskoczyłem do wody. Kurwa lodowata. Gdzie ona jest. Leżała na samym dnie, widziałem jej ciało, leżało bezwładnie. Szybko się wynurzyłem i wziąłem dużo powietrza. Zanurkowałem, byłem już przy niej, wyciągnołem scyzroyk i zacząłem przecinać linkę. Chloe proszę nie rób mi tego, nie umieraj mówiłem w myślach. W końcu udało mi się przeciąć linkę. Wziąłem dziewczynę w ręce i zaczołem płynąć na powierzchnię. Gdy się wynurzyłem dziewczynę przejeli Liam i Zayn. Al płakała, Harry maszerował wokół dziewczyny. Wyszedłem na ląd.
-Odsuńcie się!-wrzasnąłem. Podbiegłem do Chloe.-Kurwa! Ona zaraz umrze!-wszyscy się na mnie popatrzyli, zazwyczaj nie przeklinam. Rozpoczełem masaż serca.- Nie działa co mam robić, rozpłakałem się, byłęm bezradny.
-Usta, usta!-krzyknął Niall i Ali
-No dajesz!-pospieszał mnie Harry. Wziołem głeboki oddech i rozpocząłem "usta, usta' i na zmianę masaż serca, "usta, usta". W pewnej chwili Chloe wypluła wodę, pokasłując przy tym.
-Chloe!-krzyknąłem radośnie i przytuliłem się do niej. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje.
-Co wy tu robicie? Chwila, przecież ja...
-Chloe przepraszam.-powidziała Al- Byłam niemiła, wybacz mi. Proszę.
-Ja też byłam nie miła, chciałam tylko żebyś była ostrożniejsza.Wybacz mi.-A ty co płaczesz?-Chloe zwróciła się do Harrego
-No bo to takie wzruszające.-powiedział Harry, pochlipując przy ty. Wszyscy się zaczęli śmiać.
-No dobra to ja już będę szła do domu bo tata się pewnie niecierpliwi. Papa wszystkim.-dziewczyna odeszła, całując po drodze Niall'a.
-Ja też się będę zbierała.-powiedziała Chloe, próbując wstać , co jej trochę nie wyszło, bo była osłabiona.
-O nie, ty sama nie możesz mieszkać! Kto wie co ci jeszcze przyjdzie do głowy? Zgłaszam się na ochotnka, zamieszkam przez jakiś czas z tobą.-powiedziałem uradowany
-Louis, nie mam ośmiu lat.-warkneła
-Ośmiu to może nie...-nie skończyłem, a dziewczyna popatrzyła się na mnie wzrokiem pt. Zabiję Cię!
-No dobra to my was podwieziemy.-powiedział Liam-Idziemy?
Wziąłęm dziewczyne na ręce i włożyłem do samochodu.
-Gdzie mieszkasz?-zapytał się Liam
-Dwa domy od was.-powidziała niezbyt zadowolona.
-No to jedziemy!-powiedział Liam i pojechaliśmy...

Proszę o komentarze, bardzo mi na nich zależy jak chyba każdemu. Rozdział moim zdaniem beznadziejny, no ale cóż...
Pozdrawiam Kamila